Post: #1
Gest solidarności po ataku na profesora UW
W sobotę warszawiacy spotkali się w tramwaju, by zaprotestować przeciwko przemocy, jaka dotknęła prof. Kochanowskiego.
- A po rosyjsku nie umiecie? To ja was nauczę - komenderuje starsza pani jadąca linią 22 i zaczyna deklamować rosyjski wiersz. Obok niej ludzie witają się ze sobą i z uśmiechem rozmawiają po angielsku, niemiecku, hebrajsku i w kilku innych językach. Tuż po południu w tramwaju jadącym z Woli do centrum spotkali się warszawiacy, którzy chcieli wyrazić solidarność z prof. Jerzym Kochanowskim, który w czwartek został zaatakowany za to, że rozmawiał z kolegą po niemiecku.
Profesor UW zaatakowany za mówienie po niemiecku
Do incydentu doszło w tramwaju linii 22. - Rozmawiałem z profesorem uniwersytetu w Jenie. Mieliśmy nieprzyjemność stanąć obok jakichś meneli. Jeden z nich powiedział, żeby przy nim nie rozmawiać po niemiecku. Spokojnie odpowiedziałem, że będę rozmawiać, bo mój znajomy nie zna polskiego. Wtedy uderzył mnie w twarz - relacjonował w piątek "Stołecznej" prof. Kochanowski. Dodał, że nie pomogli mu ani współpasażerowie, ani motorniczy. Czwartkowy wieczór spędził w szpitalu, gdzie miał zakładane szwy.
"Jadąc wspólnie, czujemy się bezpieczni"
Informacja o ataku poruszyła warszawiaków. Na Facebooku skrzyknęli się na akcję solidarności pod hasłem "Bezpieczny tramwaj dla wszystkich". "Czy tak będzie wyglądała teraz nasza rzeczywistość? Czy już nie będziemy mogli rozmawiać w obcych językach w przestrzeni publicznej?" - napisał jej organizator Daniel Wolniewicz-Slomka.
Rodzice Daniela pochodzą z Izraela i Brazylii, w Warszawie mieszka od pięciu lat. Na akcję przyszedł z żoną Klaudią. - Byliśmy dotknięci informacją o ataku na prof. Kochanowskiego. Często jeździmy tą linią, rozmawiam w niej po angielsku czy hebrajsku z kolegami. Nie może być tak, że za obcy język ktoś jest bity - mówi Daniel. - Nie chcę demonizować tego, co się wydarzyło. Nie czuję się zagrożony. To miała być pozytywna akcja. Teraz, jadąc wspólnie, czujemy się bezpieczni, wolni - dodaje. Klaudia Wolniewicz-Slomka przyznaje, że sytuacja ją zmartwiła. - Na co dzień rozmawiamy po polsku, ale Daniel uczy mnie hebrajskiego. Nie chcę już ćwiczyć go w tramwaju - mówi.
"Trzeba się temu przeciwstawiać"
W sobotnim przejeździe uczestniczyło około dwudziestu osób. - Szkoda, że jest nas tak mało, liczyłem na to, że wszyscy nie zmieścimy się w tramwaju. Sytuacja w Polsce jest coraz gorsza, ludzie są bici za to, że nie są stąd, a działania rządu zachęcają do takich zachowań. Trzeba się temu przeciwstawiać - mówił Rafał.
Akcja potrwała kilkanaście minut: tyle, ile zajmuje przejechanie od przystanku Okopowa do centrum. Tam jej uczestnicy wyruszyli wspólnie na kawę.
http://warszawa.wyborcza.pl/warszawa/1,34862,20673140,tramwaj-w-kilku-jezykach-gest-solidarnosci-po-ataku-na-profesora.html
W sobotę warszawiacy spotkali się w tramwaju, by zaprotestować przeciwko przemocy, jaka dotknęła prof. Kochanowskiego.
- A po rosyjsku nie umiecie? To ja was nauczę - komenderuje starsza pani jadąca linią 22 i zaczyna deklamować rosyjski wiersz. Obok niej ludzie witają się ze sobą i z uśmiechem rozmawiają po angielsku, niemiecku, hebrajsku i w kilku innych językach. Tuż po południu w tramwaju jadącym z Woli do centrum spotkali się warszawiacy, którzy chcieli wyrazić solidarność z prof. Jerzym Kochanowskim, który w czwartek został zaatakowany za to, że rozmawiał z kolegą po niemiecku.
Profesor UW zaatakowany za mówienie po niemiecku
Do incydentu doszło w tramwaju linii 22. - Rozmawiałem z profesorem uniwersytetu w Jenie. Mieliśmy nieprzyjemność stanąć obok jakichś meneli. Jeden z nich powiedział, żeby przy nim nie rozmawiać po niemiecku. Spokojnie odpowiedziałem, że będę rozmawiać, bo mój znajomy nie zna polskiego. Wtedy uderzył mnie w twarz - relacjonował w piątek "Stołecznej" prof. Kochanowski. Dodał, że nie pomogli mu ani współpasażerowie, ani motorniczy. Czwartkowy wieczór spędził w szpitalu, gdzie miał zakładane szwy.
"Jadąc wspólnie, czujemy się bezpieczni"
Informacja o ataku poruszyła warszawiaków. Na Facebooku skrzyknęli się na akcję solidarności pod hasłem "Bezpieczny tramwaj dla wszystkich". "Czy tak będzie wyglądała teraz nasza rzeczywistość? Czy już nie będziemy mogli rozmawiać w obcych językach w przestrzeni publicznej?" - napisał jej organizator Daniel Wolniewicz-Slomka.
Rodzice Daniela pochodzą z Izraela i Brazylii, w Warszawie mieszka od pięciu lat. Na akcję przyszedł z żoną Klaudią. - Byliśmy dotknięci informacją o ataku na prof. Kochanowskiego. Często jeździmy tą linią, rozmawiam w niej po angielsku czy hebrajsku z kolegami. Nie może być tak, że za obcy język ktoś jest bity - mówi Daniel. - Nie chcę demonizować tego, co się wydarzyło. Nie czuję się zagrożony. To miała być pozytywna akcja. Teraz, jadąc wspólnie, czujemy się bezpieczni, wolni - dodaje. Klaudia Wolniewicz-Slomka przyznaje, że sytuacja ją zmartwiła. - Na co dzień rozmawiamy po polsku, ale Daniel uczy mnie hebrajskiego. Nie chcę już ćwiczyć go w tramwaju - mówi.
"Trzeba się temu przeciwstawiać"
W sobotnim przejeździe uczestniczyło około dwudziestu osób. - Szkoda, że jest nas tak mało, liczyłem na to, że wszyscy nie zmieścimy się w tramwaju. Sytuacja w Polsce jest coraz gorsza, ludzie są bici za to, że nie są stąd, a działania rządu zachęcają do takich zachowań. Trzeba się temu przeciwstawiać - mówił Rafał.
Akcja potrwała kilkanaście minut: tyle, ile zajmuje przejechanie od przystanku Okopowa do centrum. Tam jej uczestnicy wyruszyli wspólnie na kawę.
http://warszawa.wyborcza.pl/warszawa/1,34862,20673140,tramwaj-w-kilku-jezykach-gest-solidarnosci-po-ataku-na-profesora.html
Madry wie co mowi, glupi mowi co wie.