Post: #694
Iberte, czy ja lubię gotować? Oto jest pytanie!
Czasem tak, czasem nie. Lubię gotować, kiedy wiem, że mam wdzięcznych odbiorców moich potraw i wiem, że moim gotowaniem sprawię im przyjemność.
Nie lubię gotować, kiedy robię coś tylko dla siebie, ale wiem, że jeśli sam sobie tego nie zrobie, to nigdzie tego nie dostane.
Co do ambiente lokalu, to pamiętam moją pewną wizyte w lokalu z gwiazdką Michelena - by tam zjeść, trzeba się było zapisać na stolik. Jedzenie było super i trudno było się do czegoś przyczepić. Jedyne co mogło stanąć ością w gardle był "aperitiff" po jedzeniu - 0,002l 12-letniej śliwowicy za 12,9 euro.
Ale nie to było clou tego lokalu. Niezapomnianym gwoździem kulinarnym tego lokalu był smalec ze skwarkami , który został podany przed posiłkiem z różnym chlebem i plasterkami regionalnej kiełbasy i ogóreczkami.
Smalec potrawa prymitywna i normalnie nie kojarzona z gwiazdkami Michelena, ale ja w swoim życiu nie jadłem lepszego smalczyku, jak ten z Krone. To była kulinarna rewelacja!
Jadłem tam dwa razy i ten smalec pozostał mi w pamięci do dzisiaj!
Tak więc myślę sobie, że i wyśmienity bigos znalazłby uznanie w ambiente Michelena.
Czasem tak, czasem nie. Lubię gotować, kiedy wiem, że mam wdzięcznych odbiorców moich potraw i wiem, że moim gotowaniem sprawię im przyjemność.
Nie lubię gotować, kiedy robię coś tylko dla siebie, ale wiem, że jeśli sam sobie tego nie zrobie, to nigdzie tego nie dostane.
Co do ambiente lokalu, to pamiętam moją pewną wizyte w lokalu z gwiazdką Michelena - by tam zjeść, trzeba się było zapisać na stolik. Jedzenie było super i trudno było się do czegoś przyczepić. Jedyne co mogło stanąć ością w gardle był "aperitiff" po jedzeniu - 0,002l 12-letniej śliwowicy za 12,9 euro.

Ale nie to było clou tego lokalu. Niezapomnianym gwoździem kulinarnym tego lokalu był smalec ze skwarkami , który został podany przed posiłkiem z różnym chlebem i plasterkami regionalnej kiełbasy i ogóreczkami.
Smalec potrawa prymitywna i normalnie nie kojarzona z gwiazdkami Michelena, ale ja w swoim życiu nie jadłem lepszego smalczyku, jak ten z Krone. To była kulinarna rewelacja!

Jadłem tam dwa razy i ten smalec pozostał mi w pamięci do dzisiaj!
Tak więc myślę sobie, że i wyśmienity bigos znalazłby uznanie w ambiente Michelena.