Nie wiem czy wszyscy tak mają ,ale czasem zdarza mi się pomyśleć o czymś i nie zawsze potrafię ubrać to w swoje słowa .
zdarza mi się ,że aby coś przekazać podpieram się cytatem
nie wiem ,może to lenistwo i brak wysiłku umysłowego ,ale co zrobić tak mam i już
czasem idę na skróty ,na łatwiznę ,ostatnio chyba coraz częściej
"Najtrudniej z konsekwencjami demokracji jest się pogodzić obrońcom demokracji "
To tak a propos do tak namiętnie komentowanych wyborów w USA
Żeby coś się zdarzyło
Żeby mogło się zdarzyć
I zjawiła się miłość
Trzeba marzyć
Zamiast dmuchać na zimne
Na gorącym się sparzyć
Z deszczu pobiec pod rynnę
Trzeba marzyć
Gdy spadają jak liście
Kartki dat z kalendarzy
Kiedy szaro i mgliście
Trzeba marzyć
W chłodnej, pustej godzinie
Na swój los się odważyć
Nim twe szczęście cię minie
Trzeba marzyć
W rytmie wietrznej tęsknoty
Wraca fala do plaży
Ty pamiętaj wciąż o tym
Trzeba marzyć
Żeby coś się zdarzyło
Żeby mogło się zdarzyć
I zjawiła się miłość
Trzeba marzyć "
- J. Kofta
1 użytkownik lubi ten post:1 użytkownik lubi ten post • Luce 2
Jeśli choć raz wzbiłeś się w powietrze, to już zawsze będziesz kroczył po ziemi z oczami skierowanymi w niebo, z myślami krążącymi
w górze i pragnieniem powrotu w przestworza."
~ Leonardo da Vinci
1 użytkownik lubi ten post:1 użytkownik lubi ten post • Luce 2
Uziemiona w swoich czterech ścianach przez chorobę, zaczęłam dostrzegać drobne codzienne przyjemności, które kiedyś wydawały się czymś naturalnym, a dzisiaj... A dzisiaj są olbrzymim darem od losu. Jednak nie zawsze tak było. Na początku mojego uziemienia czułam, że to pewnie tylko na chwilę, nie ma się czym przejmować, a już na pewno nie załamywać. Tak jak zwykły przysłowiowy katar - nieleczony tydzień, leczony siedem dni... samo przejdzie. Ale czas mija, z tygodnia zrobił się miesiąc, z miesiąca, dwa, ... a sytuacja zamiast poprawiać coraz bardziej się pogłębia
Była faza buntu, faza załamania. Płacz, złość, żal, poczucie niesprawiedliwości... Aż w końcu przyszedł taki moment, że nie ma innego wyjścia jak tylko zaakceptować to co się dzieje (a raczej nie dzieje) i nauczyć się czerpać przyjemność z drobnych sytuacji jakie mnie spotykają, wciąż pozostając w wierze, że jednak przyjdzie taki czas, kiedy wyjdę z "klatki" i
wrócę do normalnego życia. Nie piszę tego, żeby się żalić ,ale po to, żeby uświadomić ludziom zdrowym jak ważne są błahe
czynności, które jesteśmy w stanie sami wykonać. Jak wielkim darem jest wyjście do sklepu, kiedy zabraknie w domu cukru , kiedy możemy iść na spacer z psem, poczuć piasek pod stopami spacerując po plaży, usiąść w knajpce przy kieliszku wina lub zielonej herbacie. Kiedy możemy cieszyć się rodziną, kiedy w ogóle możemy mieć rodzinę, , uczyć się, pracować... Coś co zdrowym ludziom wydaje się naturalne, dla innych pozostaje w sferze marzeń. Doceniajcie to co Was dobrego spotyka, zatrzymajcie się na chwilę w natłoku codziennych obowiązków, przytulcie swojego partnera, czy męża
pobawcie się z dzieckiem ,zróbcie jakieś szaleństwo ,odważcie się na coś co może wydaje się niemożliwe .Żyjcie pełnią życia ,bo cholernie kruche to życie jest.
2 użytkowników lubi ten post:2 użytkowników lubi ten post • Flo-Florcia, Luce 2
Są tylko dwa dni w roku, podczas których nic nie może być zrobione. Jeden nazywany jest wczoraj, a drugi nazywany jest jutrem. Dzisiaj jest odpowiedni dzień na to by kochać, wierzyć, działać, a przede wszystkim żyć.
Dalajlama XIV
Madry wie co mowi, glupi mowi co wie.
1 użytkownik lubi ten post:1 użytkownik lubi ten post • Luce 2
No jakoś tak ...w tych czterech ścianach..z nudów ...to i Gombrowicz się przypałętał.....
Witold Gombrowicz „Dziennik 1953-1956″, rozdział I. Czwartek (…) „Kiedyś zdarzyło mi się uczestniczyć w jednym z tych zebrań poświęconych wzajemnemu polskiemu krzepieniu się i dodawaniu ducha… gdzie, odśpiewawszy „Rotę” i odtańczywszy krakowiaka, przystąpiono do wysłuchiwania mówcy, który wysławiał naród albowiem „wydaliśmy Szopena”, albowiem „mamy Curie-Skłodowską” i Wawel, oraz Słowackiego i Mickiewicza i poza tym byliśmy przedmurzem chrześcijaństwa a konstytucja Trzeciego Maja była bardzo postępowa…
Tłumaczył on sobie i zebranym, że jesteśmy wielkim narodem, co może już nie wzbudziło entuzjazmu słuchaczy (którym znany był ten rytuał – brali w tym udział jak w nabożeństwie, od którego nie należy oczekiwać niespodzianek) niemniej jednak było przyjmowane z rodzajem zadowolenia, że stało się zadość patriotycznej powinności. Ale ja odczuwałem ten obrządek jak z piekła rodem, ta msza narodowa stawałam się czymś szatańsko szyderczym i złośliwie groteskowym. Gdyż oni wywyższając Mickiewicza, poniżali siebie – i takim wychwalaniem Szopena wykazywali to właśnie, że nie dorośli do Szopena a lubując się własną kulturą, obnażali swój prymitywizm. Geniusze! Do cholery z tymi geniuszami! Miałem ochotę powiedzieć zebranym: – cóż mnie obchodzi Mickiewicz? Wy jesteście dla mnie ważniejsi od Mickiewicza, wy, żywi. I ani ja, ani nikt inny, nie będzie sądził narodu polskiego według Mickiewicza lub Szopena, ale według tego co tu się dzieje, jacy wy jesteście i co tu się mówi.
Gdybyście nawet byli narodem tak ubogim w wielkości, że największym artystą byłby Tetmajer lub Konopnicka, lecz gdybyście umieli o nich mówić ze swobodą ludzi duchowo wolnych, z umiarem i trzeźwością ludzi dojrzałych, gdyby słowa wasze obejmowały horyzont nie zaścianka, lecz świata… wówczas nawet Tetmajer stałby się wam tytułem do chwały. Ale tak jak rzeczy się mają, Szopen z Mickiewiczem służą wam tylko do uwypuklenia waszej małostkowości – gdyż wy z naiwnością dzieci potrząsacie przed nosem znudzonej zagranicy tymi polonezami po to jedynie, aby wzmocnić nadwątlone poczucie własnej wartości i dodać sobie znaczenia. Jesteście jak biedak, który chwali się, że jego babka miała folwark i bywała w Paryżu. Jesteście ubogimi krewnymi świata, którzy usiłują imponować sobie i innym.
Nie to wszakże było najgorsze i najdotkliwsze, najbardziej upokarzające i bolesne. Najstraszniejsze było, iż poświęcano życie, współczesny rozum na rzecz nieboszczyków.
(…)
Lecz zgromadzenie było nacechowane skrępowaniem, sztucznością i fałszem także dlatego, iż brała w nim udział Polska, a wobec Polski Polak nie umie się zachować, ona go peszy i manieruje – onieśmiela go w tym stopniu iż nic nie „wychodzi” mu właściwie i wprawia do w stan kurczowy – zanadto chce Jej pomóc, zanadto pragnie Ją wywyższyć. Zauważcie, iż wobec Boga (w kościele) Polacy zachowują się normalnie i poprawnie – wobec Polski tracą się, to coś do czego się jeszcze nie przyzwyczaili. …”
Anita napisał:
Proszę o podawanie źródła skąd pochodzi wstawiany tekst .Dziekuje.
Podałam źródło z którego pochodzi fragment....dla mnie jasne iż są to słowa Gombrowicza ..nie sądziłam ,że trzeba wpisywać również strony skąd dany fragment jest skopiowany ...
(17-11-2016, 14:31)gęsiarka napisał(a): Podałam źródło z którego pochodzi fragment....dla mnie jasne iż są to słowa Gombrowicza ..nie sądziłam ,że trzeba wpisywać również strony skąd dany fragment jest skopiowany ...
Ale jak w takim razie trafic po prostej do zrodla?