Post: #520
(10-01-2018, 20:15)iberte napisał(a): Ferdydurke ,Iberte, to jest kwestia co rozumiemy pod pojęciem równoupranienia?
Wow!!!!
U nas niestety kolejka z Gdanska do Sopotu jezdzila szybciej i nie bylo czasu na gre wstepna.
Wczoraj zostalem zle zrozumiany w rozmowie o relacjach rodzice- dzieci, wiec jedynie kilka slow sprostowania.
Przyjazn bazuje na fundamentach rownouprawnienia.
Uwazam , ze nie mozna dziecka traktowac jak rownego partnera, poniewaz jest to istota bez doswiadczen .
Relacja pokoleniowa jest uksztaltowana przez nature i nie ma to nic wspolnego z " zimnym wychowem"( bicie, krzyki,etc)
To juz z kolei jest temat metod wychowawczych.
Kazdy wychowuje swoje dzieci jak uwaza, wiec w tym temacie sie nie wypowiadalem i nie bede tego robic teraz.
Mam nadzieje, ze teraz zostalem dobrze zrozumiany.
Ma dziecko prawo do swojego zdania, czy nie?
Jest coś takiego jak patryriarchalno-liberalny sposób zarządzania.
Wszyscy mają prawo do swojego zdania, ale po dyskusji wykonuje się to, co powiedział patryiarcha po wysłuchaniu swych "podwładnych"
To on decyduje, ale ponosi też konsekwencje swojej decyzji i identycznie jest z wychowaniem naszych dzieci.
W relacji dziecko-rodzic klapą jest, kiedy dorosłe dziecko unika kontaktu z rodzicem, bo decyzje z młodości okazały się pomyłką.
Moja najstarsza latoroś uważała, że rujnuje jej życie, wylała przezemnie wiaderko łez, ale parę lat temu wycisnęła mi łzy, kiedy powiedzała mi, że ma najwspanialszego ojca pod słońcem.
Kiedy ją spytałem dlaczego mi to mówi, powiedziała mi, że mama jej koleżanki zmarła i koleżanka nie zdążyła jej tego powiedzieć, dlatego ona już teraz chciała mi podziękować za moje ojcostwo.
Córa mnie już dawno przerosła i teraz ja często gęsto szukam jej porady.
Nadal mamy odmienne zdanie na pewne tematy i nadal krytycznie dyskutujemy, ale trudno obecnie mówić o liberalnym patryiarchacie.
Mamy równouprawnienie ze wskazaniem na liberalny-matriarchat
No, kolejka pomiędzy Gdynią-Sopotem-Gdańskiem była napewno najszybszą kolejką w PL, ale należało to rozłożyć na parę dni i w ratach zmierzać do celu.