Post: #67
Z tym plywaniem jest tak jak z chronionym przed porazka pokoleniem z lat 70tych i Burn out .
Teorie z ktorymi ja sie zgodzic nie moge .
Nie zauwazylam , zebysmy byli chronieni w tych czasach przez kogokolwiek, wlaczajac do tego wlasnych rodzicow.
Nikt z nich nie robil sobie nawet jakiegos wysilku , by przemyslec swoj sposob wychowania , cos zmienic , zaplanowac , wyprobowac .
Jezeli cos nie funkcjonowalo , winne bylo zawsze dziecko .
Ciezko mowic o chronieniu dzieci przed porazkami , kiedy sami rodzice bywali porazka .
Burn out to przypadlosc XXI wieku i powodem tego nie jest rozpieszczanie kiedys juz doroslych ludzi, tylko zwariowany swiat wymagajacy od nich rzeczy czesto niemozliwych za wszelka cene .
Nie popadaja na niego osoby dla ktorych niespodzianka jest , ze w pracy trzeba sie wykazac , tak jak twierdzi Ferdydurke, tylko osoby ambitne , perfekcjonisci zapominajacy po drodze , ze praca nie jest i nie powinna byc ich calym zyciem .
Normalny dorosly czlowiek nie potrafiacy plywac nie rzuca sie na glebokie wody ..nawet do nich nie dotrze , bo niby jak ?
Moj kolega utopil sie w wodzie po kolana ..chcial sie dyskretnie wysikac . Niestety dostal ataku padaczki i juz nie wrocil .
Kiedys na urlopie odkrylismy zaciszny kawalek plazy .
Grupa mlodych chlopakow plywala do naprawde bliskiej malutkiej wysepki inni grali sobie w pilke .
W pewnym momencie wybuchla panika ..krzyki .
Wracajacy z wysepki zaczeli sie topic . Dwoch odrazu wskoczylo do wody na pomoc ..jeden dotarl do miejsca gdzie przed momentem widac bylo jeszcze grupe chlopcow . Chyba zanurkowal ...
Drugi wrocil ..cala reszta juz nie .
Dla mnie bylo po urlopie .
Dalam sie jeszcze namowic na pojscie na inna plaze przez szwagra , ktory bardzo dobrze znal te okolice i jest instruktorem nurkowania .
Mogl plywac z moim synem w wodzie po pas ..na wiecej im nie pozwalalam .
Ludzie topia sie , bo przeceniaja swoje mozliwosci , nie znaja wody , w ktora wchodza .
Tez dwa razy myslalam , ze juz po mnie .
Raz posrodku zalewu skurcze w lydki ..na szczescie opanowalam panike , polozylam sie na plecach i czekalam na poprawe .
Drugi raz przy nurkowaniu .
Postanowilysmy z kumpela oczyscic dno innego zalewu .
Jakis pieprzony sloik nie chcial sie dac wykopac . Trwalo za dlugo ..refleksu by nie oddychac nie udalo mi sie powstrzymac . Jakims cudem udalo mi sie jeszcze doplynac gdzie moglam zlapac grunt . Reszta to walka by zlapac powietrze i wykrztusic wode .
Plywalam dobrze ..
To tyle..
Teorie z ktorymi ja sie zgodzic nie moge .
Nie zauwazylam , zebysmy byli chronieni w tych czasach przez kogokolwiek, wlaczajac do tego wlasnych rodzicow.
Nikt z nich nie robil sobie nawet jakiegos wysilku , by przemyslec swoj sposob wychowania , cos zmienic , zaplanowac , wyprobowac .
Jezeli cos nie funkcjonowalo , winne bylo zawsze dziecko .
Ciezko mowic o chronieniu dzieci przed porazkami , kiedy sami rodzice bywali porazka .
Burn out to przypadlosc XXI wieku i powodem tego nie jest rozpieszczanie kiedys juz doroslych ludzi, tylko zwariowany swiat wymagajacy od nich rzeczy czesto niemozliwych za wszelka cene .
Nie popadaja na niego osoby dla ktorych niespodzianka jest , ze w pracy trzeba sie wykazac , tak jak twierdzi Ferdydurke, tylko osoby ambitne , perfekcjonisci zapominajacy po drodze , ze praca nie jest i nie powinna byc ich calym zyciem .
Normalny dorosly czlowiek nie potrafiacy plywac nie rzuca sie na glebokie wody ..nawet do nich nie dotrze , bo niby jak ?
Moj kolega utopil sie w wodzie po kolana ..chcial sie dyskretnie wysikac . Niestety dostal ataku padaczki i juz nie wrocil .
Kiedys na urlopie odkrylismy zaciszny kawalek plazy .
Grupa mlodych chlopakow plywala do naprawde bliskiej malutkiej wysepki inni grali sobie w pilke .
W pewnym momencie wybuchla panika ..krzyki .
Wracajacy z wysepki zaczeli sie topic . Dwoch odrazu wskoczylo do wody na pomoc ..jeden dotarl do miejsca gdzie przed momentem widac bylo jeszcze grupe chlopcow . Chyba zanurkowal ...
Drugi wrocil ..cala reszta juz nie .
Dla mnie bylo po urlopie .
Dalam sie jeszcze namowic na pojscie na inna plaze przez szwagra , ktory bardzo dobrze znal te okolice i jest instruktorem nurkowania .
Mogl plywac z moim synem w wodzie po pas ..na wiecej im nie pozwalalam .
Ludzie topia sie , bo przeceniaja swoje mozliwosci , nie znaja wody , w ktora wchodza .
Tez dwa razy myslalam , ze juz po mnie .
Raz posrodku zalewu skurcze w lydki ..na szczescie opanowalam panike , polozylam sie na plecach i czekalam na poprawe .
Drugi raz przy nurkowaniu .
Postanowilysmy z kumpela oczyscic dno innego zalewu .
Jakis pieprzony sloik nie chcial sie dac wykopac . Trwalo za dlugo ..refleksu by nie oddychac nie udalo mi sie powstrzymac . Jakims cudem udalo mi sie jeszcze doplynac gdzie moglam zlapac grunt . Reszta to walka by zlapac powietrze i wykrztusic wode .
Plywalam dobrze ..
To tyle..