Post: #195
Witam
Poczytałam o tej sasiadce co to własnych domowników do garnka wsadzała i jestem przerażona.
Jak można ugotować własnych przyjaciół ? Bo przecież za takowych traktujemy naszych towarzyszy.
I nie wazne czy jest to zaprzyjażniony z nami domowy pająk , pies czy kura .
No to ja jestem nienormalna , bo wszystkie moje zwierzęta mają godne miejsce spoczynku.
Nawet kotek którego choroby nie dałyśmy rady przewalczyć za wszelka cenę. Pochowany godnie stoi na komodzie w urnie i ma u córy swoje miejsce.
Niestety nie posiada ona w Krakowie ogrodu , a ja jakoś nie mogłam dopuścić by jego doczesne szczątki poniewierały się gdzie bądż. Bo mi nie jest wszystko jedno !
Poczytałam o tej sasiadce co to własnych domowników do garnka wsadzała i jestem przerażona.
Jak można ugotować własnych przyjaciół ? Bo przecież za takowych traktujemy naszych towarzyszy.
I nie wazne czy jest to zaprzyjażniony z nami domowy pająk , pies czy kura .
No to ja jestem nienormalna , bo wszystkie moje zwierzęta mają godne miejsce spoczynku.
Nawet kotek którego choroby nie dałyśmy rady przewalczyć za wszelka cenę. Pochowany godnie stoi na komodzie w urnie i ma u córy swoje miejsce.
Niestety nie posiada ona w Krakowie ogrodu , a ja jakoś nie mogłam dopuścić by jego doczesne szczątki poniewierały się gdzie bądż. Bo mi nie jest wszystko jedno !