Post: #84
Tak Was o tych bólach poczytałem i pomyślałem sobie o ostatnim meldunku niemieckich KK - w ostatnich 10 latach ilość zwolnień lekarskich z powodu "burn-out" wzrosła o 223%.
Co jest tego przyczyną? Przepracowanie, stress w pracy, czy też raczej niepowodzenia w normalnym życiu?
Dodatkowo wysłuchałem wczoraj audycji - "Jak rozmawiać z rakowcami"
Dla mnie była to interesująca audycja - dyrygent z Wiesbaden, który był dotknięty rakiem, opowiedzał jak rozmawiali z nim koledzy. M.in. padło hasło " Pij! Przecież masz raka, więc co się przejmujesz!" - on się śmiał i ja się śmiałem!
Bo jest to zdrowe podejście do tematu. Inna rakowczyni opisywała jak została wykluczona z towarzystwa, bo ludzie nie mieli ochoty jej pocieszać - zgadza się!
Ludzie nie mają ochoty na kontakt z nieszczęściem i starają się od niego odseparować, a kiedy już są zmuszeni do kontaktu, to obywa się na hasełkach: "Głowa do góry! Wszystko będzie dobrze!"
Pani psycholog z audycji zajeła całe spektrum, czyli nie powiedziała nic odkrywczego.
Teraz moja opinia o "bólach".
Są "bóle", którymi można się podzielić i są "bóle", którymi nie powinniśmy się dzielić z bliskimi, jeśli ich naprawdę kochamy.
Co jest tego przyczyną? Przepracowanie, stress w pracy, czy też raczej niepowodzenia w normalnym życiu?
Dodatkowo wysłuchałem wczoraj audycji - "Jak rozmawiać z rakowcami"
Dla mnie była to interesująca audycja - dyrygent z Wiesbaden, który był dotknięty rakiem, opowiedzał jak rozmawiali z nim koledzy. M.in. padło hasło " Pij! Przecież masz raka, więc co się przejmujesz!" - on się śmiał i ja się śmiałem!
Bo jest to zdrowe podejście do tematu. Inna rakowczyni opisywała jak została wykluczona z towarzystwa, bo ludzie nie mieli ochoty jej pocieszać - zgadza się!
Ludzie nie mają ochoty na kontakt z nieszczęściem i starają się od niego odseparować, a kiedy już są zmuszeni do kontaktu, to obywa się na hasełkach: "Głowa do góry! Wszystko będzie dobrze!"
Pani psycholog z audycji zajeła całe spektrum, czyli nie powiedziała nic odkrywczego.
Teraz moja opinia o "bólach".
Są "bóle", którymi można się podzielić i są "bóle", którymi nie powinniśmy się dzielić z bliskimi, jeśli ich naprawdę kochamy.