Post: #916
Iberte, te twoje Mazury przypomniały mi rok 1975.
Wybraliśmy się na Mazury i po Polsce autostopem z książeczką i ubezpieczeniem w kieszeni.
Już po dwóch dniach rozbiliśmy namioty nad pięknym jeziorem.
Wspaniałe miejsce, no i za friko, co dla uczniów szkolnych miało duże znaczenie.
Niestety bladym świtem zostaliśmy obudzeni przez patrol milicyjny, który nakazał nam zwijać namioty i szukać pola namiotowego. Nie byliśmy szczęśliwi, ale co było robić.
Podjechaliśmy parę kilometrów do następnego jeziora i znowu znaleźliśmy wymarzone miejsce.
Nasze szczęcie trwało do następnego bladego świtu i następnej milicyjnej pobudki, więc znów udaliśmy się w drogę.
Znaleźliśmy znowu wspaniałe miejsce, gdzie wydawało nam się, że MO do niego nie dotrze.
Wczesnym świtem słyszym - "Proszę wyjść z namiotu"!
Z jednego namiotu poszła salwa bluzg ze zdaniem końcowym: " Ferdydurke odj_ b się i daj pospać! "
Z mojego namiotu jednocześnie popłyneła kolejna salwa bluzg z tekstem końcowym " Iksiński odp___l się i daj pospać!"
Nie chcieliśmy uwierzyć w to, że mogliśmy tam zostać odkryci przez patrol MO.
Ta trzecia przymusowa pobuka miała jednak pozytywny koniec.
Milicjanci upomnieli nas, że nie wolno dziko biwakować, ale poinformowali nas o darmowym polu namiotowym zrobionym w czynie społecznym na 30-lecie PRL-u. Trzeba było przejść prawie 10 km, ale nasz trud został wynagrodzony -
studnia, pomost, sławojka i raptem trzy rozbite namioty.
Do lasu chodziliśmy zebrać tyle maślaków i kanii ile potrzebowalśmy na posiłki. Rybka i raki były z jeziorka, a pieczywo, jajka, ziemniaki i alkohol z pobliskiej wsi oddalonej o 4 km.
W następnym roku jechaliśmy stopem już prosto do celu i też dotarliśmy tam po dwóch dniach. Byli ci sami ludzie z poprzedniego roku i parę nowych namiotów, ale nadal było fajnie
Iberte zabij mnie - nie mam! Kiedy Niemcy grają przeciw Polsce, to kibicuję Niemcom.
Sorry! Ale taka jest prawda! Kiedy Polska gra przeciw innym, to kibicuje Polsce.
Sentyment mam do swojej pierwszej miłości, która pozostała w Polsce i z którą od czasu do czasu rozmawiam telefonicznie, ale nie do Polski jako ojczyzny.
Wybraliśmy się na Mazury i po Polsce autostopem z książeczką i ubezpieczeniem w kieszeni.
Już po dwóch dniach rozbiliśmy namioty nad pięknym jeziorem.
Wspaniałe miejsce, no i za friko, co dla uczniów szkolnych miało duże znaczenie.
Niestety bladym świtem zostaliśmy obudzeni przez patrol milicyjny, który nakazał nam zwijać namioty i szukać pola namiotowego. Nie byliśmy szczęśliwi, ale co było robić.
Podjechaliśmy parę kilometrów do następnego jeziora i znowu znaleźliśmy wymarzone miejsce.
Nasze szczęcie trwało do następnego bladego świtu i następnej milicyjnej pobudki, więc znów udaliśmy się w drogę.
Znaleźliśmy znowu wspaniałe miejsce, gdzie wydawało nam się, że MO do niego nie dotrze.
Wczesnym świtem słyszym - "Proszę wyjść z namiotu"!
Z jednego namiotu poszła salwa bluzg ze zdaniem końcowym: " Ferdydurke odj_ b się i daj pospać! "

Z mojego namiotu jednocześnie popłyneła kolejna salwa bluzg z tekstem końcowym " Iksiński odp___l się i daj pospać!"

Nie chcieliśmy uwierzyć w to, że mogliśmy tam zostać odkryci przez patrol MO.
Ta trzecia przymusowa pobuka miała jednak pozytywny koniec.
Milicjanci upomnieli nas, że nie wolno dziko biwakować, ale poinformowali nas o darmowym polu namiotowym zrobionym w czynie społecznym na 30-lecie PRL-u. Trzeba było przejść prawie 10 km, ale nasz trud został wynagrodzony -
studnia, pomost, sławojka i raptem trzy rozbite namioty.
Do lasu chodziliśmy zebrać tyle maślaków i kanii ile potrzebowalśmy na posiłki. Rybka i raki były z jeziorka, a pieczywo, jajka, ziemniaki i alkohol z pobliskiej wsi oddalonej o 4 km.
W następnym roku jechaliśmy stopem już prosto do celu i też dotarliśmy tam po dwóch dniach. Byli ci sami ludzie z poprzedniego roku i parę nowych namiotów, ale nadal było fajnie

(01-02-2018, 00:39)iberte napisał(a): Ferdydurke ,
mamy zroznicowane poglady w roznych sprawach, ale nas nie dziela pokolenia.
Oboje mamy zal do komuchow za to, ze zrabowali nam mlodosc.
Jednak trudno mi wierzyc, ze nie masz do tego kraju odrobiny sentymentu,
Iberte zabij mnie - nie mam! Kiedy Niemcy grają przeciw Polsce, to kibicuję Niemcom.
Sorry! Ale taka jest prawda! Kiedy Polska gra przeciw innym, to kibicuje Polsce.
Sentyment mam do swojej pierwszej miłości, która pozostała w Polsce i z którą od czasu do czasu rozmawiam telefonicznie, ale nie do Polski jako ojczyzny.