Post: #527
a teraz ladny Leon, ( dziekuje pani Phoenix ) tez wam cos powie
Poniekad wszyscy macie racje. Matki i ojcowie kochaja swoje dzieci i odwrotnie.
Jest to przykazaniem Bozym, 8 cudem swiata, relacja zyciowa.
Tak powinno byc , wszystko co odbiega od tej normy jest nienormalne i warte potepienia ,
no albo wytlumaczenia.
Wezmy np nas samych . Wyjechalismy wszyscy za granice, wiekszosc z nas miala juz dzieci, albo krotko potem.
Naszych rodzicow, -nasze matki jednak pozostawilismy w kraju. Nie interesowaly nas zbytnio
co beda robily bez nas. Jak beda spedzaly samotne wieczory ,niedziele, urodziny, dni matki, swieta.
Bo my bylismi dorosli i mielismy do tego prawo
i oni tam tez ( byli dorosli).
Dorosly czlowiek nie placze, nie szlocha za dzieckiem,
dorosly czlowiek nie szlocha tez za matka.
Na zdrowy rozum popelnilismy przetepstwo .
Tak odplacilismy sie naszym matkom ze po latach wyrzeczen, gdy mogly teraz miec z nas troche pozytku, troche szczescia, wnukow , rodzinnych spotkan ,kolendowania i spacerkow ,
wybralismy nowe horyzonty w ktorych planie nie bylo juz naszych matek..
Unka i kilka dziewczyn juz tu pisaly ze okrutnie swoich synkow i corki kochaja , ze w zyciu, w zyciu nic i nikt tego nie zmieni .
Ani obce synowe, ani obcy zieciowie, ani dziwne, nieprzewidywalne zrzedzenia losu.
Czyzby?
Czyz nasze matki kiedys tak samo nie myslaly?
Czyz kazda synowa, kazdy ziec byl taki ze do rany przyloz?
Ile tych synowych i zieciow zatrulo uklady rodzinne , uklady miedzy matka a doroslym dzieckiem ?
Nie wystarczy byc tylko milym , dobrym i przyjacielskim do wlasnego dziecka i jego partnera, jest jeszcze ta druga konstelacja. Oni tez powinni byc milymi, dobrymi i przyjacielskimi. inaczej sie wszystko zawali.
Nie opowiadajmy sobie tu o sielankach rodzinnych, milosci trwalej i szczerej bo jak tak naprawde sobie gleboko pomyslimy nasze ( kazde) zycie jest dziwne i kruche.
Wystarczy ze ziec okaze sie wredziolem, nastawi odpowiednio corke, albo synowej nie spodoba sie u tesciowej to czy owo i przeciagnie ci syna na swoja strone ,-wtedy mozesz kochac ile wlezie, a syna z wnukami i tak na oczy nie zobaczysz !
W domfach starcow nie tylko w D , tez i w Pl wegetuja z dnia na dzien setki matek i ojcow.
( tez tych dobrych czulych i przyjacielskich).
Wypruwali sobie w komunie zyly dla nas, robili nadgodziny, ubierali i zywili, wysylali na kolonie i obozy .
Brali kredyty bo chcielismy studiowac, albo sie zenic .
Dzis siedza godzinami przed oknem z widokiem na parking , w cuchnacej sali pelnej takich jak oni
i czekaja .
Czekaja na swoje dziecko .
Dziecko ktore kiedys zaklinalo sie ze bylas super matka, lepsza przyjaciolka niz obce przyjaciolki,
ze bedzie cie kochac EVER
.
Jak pojawi sie kochajace dziecko raz w roku, to w kominie zapisac , tym co dziecko pojawia sie czesciej, zazdroszcza i nienawidza.
Ot i brutalna prawda o wiecznej milosci.

Poniekad wszyscy macie racje. Matki i ojcowie kochaja swoje dzieci i odwrotnie.
Jest to przykazaniem Bozym, 8 cudem swiata, relacja zyciowa.
Tak powinno byc , wszystko co odbiega od tej normy jest nienormalne i warte potepienia ,
no albo wytlumaczenia.
Wezmy np nas samych . Wyjechalismy wszyscy za granice, wiekszosc z nas miala juz dzieci, albo krotko potem.
Naszych rodzicow, -nasze matki jednak pozostawilismy w kraju. Nie interesowaly nas zbytnio
co beda robily bez nas. Jak beda spedzaly samotne wieczory ,niedziele, urodziny, dni matki, swieta.
Bo my bylismi dorosli i mielismy do tego prawo
i oni tam tez ( byli dorosli).
Dorosly czlowiek nie placze, nie szlocha za dzieckiem,
dorosly czlowiek nie szlocha tez za matka.
Na zdrowy rozum popelnilismy przetepstwo .
Tak odplacilismy sie naszym matkom ze po latach wyrzeczen, gdy mogly teraz miec z nas troche pozytku, troche szczescia, wnukow , rodzinnych spotkan ,kolendowania i spacerkow ,
wybralismy nowe horyzonty w ktorych planie nie bylo juz naszych matek..
Unka i kilka dziewczyn juz tu pisaly ze okrutnie swoich synkow i corki kochaja , ze w zyciu, w zyciu nic i nikt tego nie zmieni .

Ani obce synowe, ani obcy zieciowie, ani dziwne, nieprzewidywalne zrzedzenia losu.
Czyzby?
Czyz nasze matki kiedys tak samo nie myslaly?
Czyz kazda synowa, kazdy ziec byl taki ze do rany przyloz?
Ile tych synowych i zieciow zatrulo uklady rodzinne , uklady miedzy matka a doroslym dzieckiem ?
Nie wystarczy byc tylko milym , dobrym i przyjacielskim do wlasnego dziecka i jego partnera, jest jeszcze ta druga konstelacja. Oni tez powinni byc milymi, dobrymi i przyjacielskimi. inaczej sie wszystko zawali.
Nie opowiadajmy sobie tu o sielankach rodzinnych, milosci trwalej i szczerej bo jak tak naprawde sobie gleboko pomyslimy nasze ( kazde) zycie jest dziwne i kruche.
Wystarczy ze ziec okaze sie wredziolem, nastawi odpowiednio corke, albo synowej nie spodoba sie u tesciowej to czy owo i przeciagnie ci syna na swoja strone ,-wtedy mozesz kochac ile wlezie, a syna z wnukami i tak na oczy nie zobaczysz !
W domfach starcow nie tylko w D , tez i w Pl wegetuja z dnia na dzien setki matek i ojcow.
( tez tych dobrych czulych i przyjacielskich).
Wypruwali sobie w komunie zyly dla nas, robili nadgodziny, ubierali i zywili, wysylali na kolonie i obozy .
Brali kredyty bo chcielismy studiowac, albo sie zenic .
Dzis siedza godzinami przed oknem z widokiem na parking , w cuchnacej sali pelnej takich jak oni
i czekaja .
Czekaja na swoje dziecko .


Dziecko ktore kiedys zaklinalo sie ze bylas super matka, lepsza przyjaciolka niz obce przyjaciolki,
ze bedzie cie kochac EVER



Jak pojawi sie kochajace dziecko raz w roku, to w kominie zapisac , tym co dziecko pojawia sie czesciej, zazdroszcza i nienawidza.
Ot i brutalna prawda o wiecznej milosci.

I po co rzucac perly przed wieprze ..
kartofle dla nich o wiele lepsze .
kartofle dla nich o wiele lepsze .