Post: #45
Nasze koty też nie lubiły podróży. Pako całą drogę dziwnie zipał, miałczał i ślinotoku dostawał, Tupek miałczał swoje ojojoj, tylko Tyfus i Teośka jakoś cicho były. Kiedy wiozłem z Mieciem Brzydala pod Hannover do nowej właścicielki, to zanim do Hof dojechaliśmy, to tak się cały obfajdał, że nie wiadomo było czy wycierać, czy od razu do pralki wrzucić? Niestety, w Hof nie mam pralki i nie było nawet Agafii, a takie prace zwykle do niej należą. Było tylko dwu facetów kompletnych amatorów i obtentegowany od głów do ogona kotek, który na jutro miał wyglądać ślicznie. Chwała Bogu to był trikolor, więc jakoś dało się go doprowadzić do stanu używalności, resztę załatwił dezodorant.
Tak to z kotami jest, że nie przepadają za jazdą samochodem, ale z nami musiały jeździć, nie było innego wyjścia.
Tyle filmów wymieniacie, a gdzie "Pretty Woman"?...
Tak to z kotami jest, że nie przepadają za jazdą samochodem, ale z nami musiały jeździć, nie było innego wyjścia.
Tyle filmów wymieniacie, a gdzie "Pretty Woman"?...