Post: #6
Uziemiona w swoich czterech ścianach przez chorobę, zaczęłam dostrzegać drobne codzienne przyjemności, które kiedyś wydawały się czymś naturalnym, a dzisiaj... A dzisiaj są olbrzymim darem od losu. Jednak nie zawsze tak było. Na początku mojego uziemienia czułam, że to pewnie tylko na chwilę, nie ma się czym przejmować, a już na pewno nie załamywać. Tak jak zwykły przysłowiowy katar - nieleczony tydzień, leczony siedem dni... samo przejdzie. Ale czas mija, z tygodnia zrobił się miesiąc, z miesiąca, dwa, ... a sytuacja zamiast poprawiać coraz bardziej się pogłębia
Była faza buntu, faza załamania. Płacz, złość, żal, poczucie niesprawiedliwości... Aż w końcu przyszedł taki moment, że nie ma innego wyjścia jak tylko zaakceptować to co się dzieje (a raczej nie dzieje) i nauczyć się czerpać przyjemność z drobnych sytuacji jakie mnie spotykają, wciąż pozostając w wierze, że jednak przyjdzie taki czas, kiedy wyjdę z "klatki" i
wrócę do normalnego życia. Nie piszę tego, żeby się żalić ,ale po to, żeby uświadomić ludziom zdrowym jak ważne są błahe
czynności, które jesteśmy w stanie sami wykonać. Jak wielkim darem jest wyjście do sklepu, kiedy zabraknie w domu cukru , kiedy możemy iść na spacer z psem, poczuć piasek pod stopami spacerując po plaży, usiąść w knajpce przy kieliszku wina lub zielonej herbacie. Kiedy możemy cieszyć się rodziną, kiedy w ogóle możemy mieć rodzinę, , uczyć się, pracować... Coś co zdrowym ludziom wydaje się naturalne, dla innych pozostaje w sferze marzeń. Doceniajcie to co Was dobrego spotyka, zatrzymajcie się na chwilę w natłoku codziennych obowiązków, przytulcie swojego partnera, czy męża
pobawcie się z dzieckiem ,zróbcie jakieś szaleństwo ,odważcie się na coś co może wydaje się niemożliwe .Żyjcie pełnią życia ,bo cholernie kruche to życie jest.
Była faza buntu, faza załamania. Płacz, złość, żal, poczucie niesprawiedliwości... Aż w końcu przyszedł taki moment, że nie ma innego wyjścia jak tylko zaakceptować to co się dzieje (a raczej nie dzieje) i nauczyć się czerpać przyjemność z drobnych sytuacji jakie mnie spotykają, wciąż pozostając w wierze, że jednak przyjdzie taki czas, kiedy wyjdę z "klatki" i
wrócę do normalnego życia. Nie piszę tego, żeby się żalić ,ale po to, żeby uświadomić ludziom zdrowym jak ważne są błahe
czynności, które jesteśmy w stanie sami wykonać. Jak wielkim darem jest wyjście do sklepu, kiedy zabraknie w domu cukru , kiedy możemy iść na spacer z psem, poczuć piasek pod stopami spacerując po plaży, usiąść w knajpce przy kieliszku wina lub zielonej herbacie. Kiedy możemy cieszyć się rodziną, kiedy w ogóle możemy mieć rodzinę, , uczyć się, pracować... Coś co zdrowym ludziom wydaje się naturalne, dla innych pozostaje w sferze marzeń. Doceniajcie to co Was dobrego spotyka, zatrzymajcie się na chwilę w natłoku codziennych obowiązków, przytulcie swojego partnera, czy męża
pobawcie się z dzieckiem ,zróbcie jakieś szaleństwo ,odważcie się na coś co może wydaje się niemożliwe .Żyjcie pełnią życia ,bo cholernie kruche to życie jest.