Post: #405
Hej, przedszkole nie widzi problemu bo to nie przedszkole zostalo ugryzione, poza tym przedszkole nie jedno widzialo.. no i najlepiej zeby poszlo w zapomnienie.. pewnie, ze ranka sie zagoi, ale dziecko i jego rodzice maja stres.
Pamietam dwie sytuacje, co prawda z czasow juz szkolnych, ale dobrze ukazujace dzialajace tu schematy.
Za moja corka i jej kolezanka latala pewna polsko-turecka dziewczynka, a ze nasze trzymaly sie zawsze razem to przykleila im, ze sa "lizbijkami" (jak nie umiala polskiego, to tyle pamietala..)
Moja przezywala jak fix.. i nie pomoglo tlumaczenie, ze to glupota.
Czasami odbieralam moje dziecko ze szkoly i kiedys trafilam na ta dokucznisie. Zlapalam ja za ramie, przytrzymalam i zrobilam pogadanke, ze nie zycze sobie i jak sie powtorzy to bedzie miala duze przykrosci, a ze bylam "naladowana" bo nastepnego dnia mialam OP, to chyba jej nie zalowalam. Byla pyskata i udawala obojetna cwaniare...
Ledwo weszlam do domu juz mialam telefon, ze "napadlam" obce dziecko w szkole, i ze za takie cos moja moze wyleciec ze szkoly.. heheheeeee.. Zatkalo mnie na amen, nic nie wskoralam bo szanowna pani wychowawczyni nawet nie chciala mnie sluchac. Nastepny czas bylam wyjeta z obiegu, ale kiedys spotkalam mame tej dziewczynki, polke zreszta, ktora tez zapomniala jezyka polskiego, ale opowiedzialam jej na spokojnie cala sytuacje, ta powiedziala, ze przetrzepie corce tylek i od tego czasu problemy skonczyly sie.
Schemat jest taki, najpierw dziecko probuje samo zalatwic swoj problem, jesli nie ma skutku to ma zglosic nauczycielowi, potem rodzicom, jesli nadal nie ma skutku, to rodzice probuja z rodzicami drugiego dziecka, nastepnie rodzice z nauczycielem, nastepnie z kierownictwem placowki, a potem w powaznych przypadkach ew. dalej.. (adwokat, policja).
Drugi przypadek, szkola podstawowa, pierwsza klasa. Pani wychowawczyni ubzduralo sie, ze wszystkie dzieci na poczatku lekcji maja sie napic wody, malo tego kranowki. Mnie tam rybka, dopoki mojej nie przeszkadzalo.. wiekszosc dzieci pila, ale byla jedna dziewczynka, ktora nie chciala i koniec !! Niby wszystko pikus, ale nauczycielka zawziela sie, ze wszystkie dzieci musza i nie godzila sie na wode mineralna, bo z taka opcja wystapila matka dziecka, i sprawa niby blaha, ale nabierala coraz wiekszych rozmiarow. Dziecko nie chcialo chodzic do szkoly, nerwy i stres ! Z czasem zaczely dochodzic do rodzicow wiesci, ze w trakcie lekcji dzieciom nie wolno kaszlec.. hehe...
Nigdy bym nie uwierzyla w takie zakonczenie sprawy, ale nauczycielka owa chyba po 2 latach zostala usunieta ze szkoly.
To tyle opowiastek..
Pamietam dwie sytuacje, co prawda z czasow juz szkolnych, ale dobrze ukazujace dzialajace tu schematy.
Za moja corka i jej kolezanka latala pewna polsko-turecka dziewczynka, a ze nasze trzymaly sie zawsze razem to przykleila im, ze sa "lizbijkami" (jak nie umiala polskiego, to tyle pamietala..)
Moja przezywala jak fix.. i nie pomoglo tlumaczenie, ze to glupota.
Czasami odbieralam moje dziecko ze szkoly i kiedys trafilam na ta dokucznisie. Zlapalam ja za ramie, przytrzymalam i zrobilam pogadanke, ze nie zycze sobie i jak sie powtorzy to bedzie miala duze przykrosci, a ze bylam "naladowana" bo nastepnego dnia mialam OP, to chyba jej nie zalowalam. Byla pyskata i udawala obojetna cwaniare...
Ledwo weszlam do domu juz mialam telefon, ze "napadlam" obce dziecko w szkole, i ze za takie cos moja moze wyleciec ze szkoly.. heheheeeee.. Zatkalo mnie na amen, nic nie wskoralam bo szanowna pani wychowawczyni nawet nie chciala mnie sluchac. Nastepny czas bylam wyjeta z obiegu, ale kiedys spotkalam mame tej dziewczynki, polke zreszta, ktora tez zapomniala jezyka polskiego, ale opowiedzialam jej na spokojnie cala sytuacje, ta powiedziala, ze przetrzepie corce tylek i od tego czasu problemy skonczyly sie.
Schemat jest taki, najpierw dziecko probuje samo zalatwic swoj problem, jesli nie ma skutku to ma zglosic nauczycielowi, potem rodzicom, jesli nadal nie ma skutku, to rodzice probuja z rodzicami drugiego dziecka, nastepnie rodzice z nauczycielem, nastepnie z kierownictwem placowki, a potem w powaznych przypadkach ew. dalej.. (adwokat, policja).
Drugi przypadek, szkola podstawowa, pierwsza klasa. Pani wychowawczyni ubzduralo sie, ze wszystkie dzieci na poczatku lekcji maja sie napic wody, malo tego kranowki. Mnie tam rybka, dopoki mojej nie przeszkadzalo.. wiekszosc dzieci pila, ale byla jedna dziewczynka, ktora nie chciala i koniec !! Niby wszystko pikus, ale nauczycielka zawziela sie, ze wszystkie dzieci musza i nie godzila sie na wode mineralna, bo z taka opcja wystapila matka dziecka, i sprawa niby blaha, ale nabierala coraz wiekszych rozmiarow. Dziecko nie chcialo chodzic do szkoly, nerwy i stres ! Z czasem zaczely dochodzic do rodzicow wiesci, ze w trakcie lekcji dzieciom nie wolno kaszlec.. hehe...
Nigdy bym nie uwierzyla w takie zakonczenie sprawy, ale nauczycielka owa chyba po 2 latach zostala usunieta ze szkoly.
To tyle opowiastek..
Madry wie co mowi, glupi mowi co wie.