Dzieki Iberte, ze się o mnie martwisz. To bardzo mile.
Fakt, że gęś do lekkostrawnych nie nalezy, ale od czasu do czasu lubię ja sobie zjeść.
Niestety, Ferdydurke nie zechcial mnie zaprosić
Na święta niestety nigdzie się nie wybieram. Smutny to fakt
U mnie też święta rozplanowane logistycznie. Wiadomo też, że 12 potraw na wigilie nie będzie.
Skromnie w małym gronie - 4 osoby. Pierwszy dzień świąt gotowanie, drugi dzień świąt 6 osób.
Iberte, skromnie, bo od wielu lat obchodzimy ekumeniczną wigilię w dużym gronie.
14 osób na wigilii, a teraz cztery, to spora różnica. Dla czterech osób nie chce się gotować.
Będzie barszcz z uszkami, będzie ryba, kapusta z grzybami, makówki, sernik, piernik, kompot z suszonych owoców, dobre białe wino, ale moczki i paru innych potraw nie będzie. Nie będzie też Feuerzangenbowle z zięciami - ja akurat fajruje z zięciem, który woli whisky od rumu z czerwonym winem.
(29-11-2020, 20:55)iberte napisał(a): Makowki..... moja matka je robila i zajadalem sie nimi caly tydzien.
Ekumeniczna wigilia?
To kto Ci sie w rodzine wzenil?
Protestanci, którzy na wigilię jedzą Bockwursty z sałatką ziemniaczaną.
Od ośmiu lat nauczyli się łamania opłatkiem, jeść barszcz z uszkami (który od pięciu lat gotuje mój niemiecki zięć ), makówki i inne słodkości to wiadomo, niektórzy nawet ryby się chwytają, a kapustę z grzybami pakuję im do domu, bo o nią proszą. Tutaj też zrobili ogromny skok cywilizacyjny, bo przekonali się, że zbieram tylko grzyby jadalne. Początkowo byli sceptyczni, ale jak dotąd nikt się nie zatruł i nie miał problemów po moich potrawach z własnoręcznie zbieranych grzybów.
My nauczyliśmy się Feuerzangenbowle i ich rozdawania prezentów.
iberte dateline="<a href="tel:1606676134">1606676134</a>' napisał(a): Makowki..... moja matka je robila i zajadalem sie nimi caly tydzien.
Ekumeniczna wigilia?
To kto Ci sie w rodzine wzenil?
Protestanci, którzy na wigilię jedzą Bockwursty z sałatką ziemniaczaną.
Od ośmiu lat nauczyli się łamania opłatkiem, jeść barszcz z uszkami (który od pięciu lat gotuje mój niemiecki zięć ), makówki i inne słodkości to wiadomo, niektórzy nawet ryby się chwytają, a kapustę z grzybami pakuję im do domu, bo o nią proszą. Tutaj też zrobili ogromny skok cywilizacyjny, bo przekonali się, że zbieram tylko grzyby jadalne. Początkowo byli sceptyczni, ale jak dotąd nikt się nie zatruł i nie miał problemów po moich potrawach z własnoręcznie zbieranych grzybów.
My nauczyliśmy się Feuerzangenbowle i ich rozdawania prezentów.
Bylem kiedys na takiej protestanckiej wigilii.
Myslalem, ze jestem w falszywym filmie.
W rozdawaniu prezentow moja Ex byla mistrzem swiata.
Czasami zastanawialem sie, czy na swieta nie sprzedac auta i finansowac dowody pamieci o rodzinie.
Ja sie z nia zenilem, to miala tylko siostre.
Z biegiem lat poznalem wszystkich serdecznych.
Prawdziwa mafia
Iberte, pierwsze rozdawanie prezentów to była rzeczywiście męka, bo każdy każdemu coś sprezentował i trwało to ca. 3 godziny. Na następną wspólną wiglię wymyśliliśmy losowanie, czyli dorosła osoba dostaje tylko jeden prezent i nie wie od kogo. To skróciło wydatnie czas wyciągania prezentów spod choinki. By nie wpadać w problemy cena prezentu została ograniczona do 20 euro. To ukróca przedświąteczne zakupy i związany z tym stres.
Wyjątkiem były dzieci, ale to też się zmieniło po ekcesach, gdzie wnuczęta od każdej dorosłej osoby otrzymywały prezenty i nie potrafiły skoncentrować się na tym co otrzymały. Ze strony katolików nastąpiła sciepa na jeden prezent dla wnuczki, wnuka. Protestanci nie potrafili się do tego przekonać i zrobili dwie choinki - drugi dzień świąt u nich.
Iberte apropos rodzina dokooptowana w urzędzie stanu cywilnego - znam ten ból, ja jestem jedynak, moja ex ma dwie siostry, i trójkę dzieci z tym związaną, do tego dochodziły ciotki i wujkowie. Kiedy jeździliśmy na święta do PL, to połowa samochodu była zapakowana prezentami dla rodziny ex. Auka były duże - Reno Espace, długi Chrysler Voyager, Opel Sintra.
A co do potraw świątecznych....
Moja pierwsza teściowa robiła kutię. Absolutnie nic dla mnie.
Te śląskie makiełki poznałam dopiero tutaj, ale to też nic dla mnie.
Z potraw wigilijnych, to lubię najbardziej zupę grzybowa mojej mamy i karpia (zarówno smażonego jak i w galarecie)
Cała reszta w ogóle mnie nie kręci.
W tym roku święta będą u mnie i tylko 3 osoby.
Nie wiem jeszcze co przygotuję, ale na pewno będzie dużo dobrego jedzenia.
Już mam "zamowienie" na Lasagne mit Lachs und Spinat i na barszczyk. Czy do niego zrobię uszka czy krokiety...jeszcze nie wiem. Jakoś mnie wizja tych świąt mało cieszy.
Prezenty pod choinkę (w liczbie 2) już mam.
Ale jak sobie pomyslę, że na Barbórkę nie będę miała gości jak to przez lata bywało, że nie będziemy mieli firmowego Weihnachtsfeier u naszego ulubionego Włocha, że nie spotkam się tradycyjnie z moimi koleżankami na Glühwein na Weihnachtsmarkt, to tak mi...smutno i źle
Ferdydurke,
z tym wozeniem prezentow do Polski, to chyba kazdy przechodzil.
Czasami mialem wrazenie, ze jestem czescia konwoju DRK.
Teraz jezdze sobie z jedna torba i we wszystkich lusterkach widze droge.
Sa tez dobre strony rozwodu.
Traffka,,
szczescia nie nalezy zaklocac....
Minalem sie z Traffka ....
No tak ten Glühwein ... nie ma z kim dziuba umoczyc.
Widze, ze u Was same smakolyki beda.
Ja kupie krzynke piwa , Chipsy i sobie poszaleje
...jezeli sie smieje, to jedynie dlatego, ze jutro moge nie miec zebow
Traffka rozumie Cię doskonale i samotne imieniny, od 21 lat jestem w firmie, 20 lat ostatni piątek przed świętami, to był "firmowy rodzinny" piątek z dobrym żarciem i fajrowaniem do białego rana ( tak zdażało się - jeśli 24.12 nie był po ostatnim piątku )
Oficialny firmowy Weihnachtsfeier był wcześniej, ale ten ostatni piątek to było coś wyjątkowego.
Organizowany i finansowany przez nas samych. Czego tam nie było na tym fajrowaniu? Nie było złej atmosfery, ale był bigos, był żur, był barszcz z krokietami, było grilowanie, był Chińczyk, Grek, Turek, Włoch było fajnie.
Tego mi zabraknie w tym roku. Mam nadzieję, że uda mi się przekonać kolegów na ostatnie piwko na parkingu 18.12
Ach @iberte, Du bist schuld(ig).
Podpuściles mnie "troszku" tym pytaniem o kurnik, wiec z dobrego serca rzucilam dzisiaj z rana garść ziarna kurkom.
Obsiadly mnie natychmiast jak zgłodniałe SEMPY, ledwom rzech pitła
(30-11-2020, 12:35)Traffka napisał(a): Ach @iberte, Du bist schuld(ig).
Podpuściles mnie "troszku" tym pytaniem o kurnik, wiec z dobrego serca rzucilam dzisiaj z rana garść ziarna kurkom.
Obsiadly mnie natychmiast jak zgłodniałe SEMPY, ledwom rzech pitła
Ja juz przywyklem do tego, ze obwinia sie mnie za bledy ktorych nie popelnilem.
To „ forum“ ma wiele zalet.
Sa podstawy aby sadzic, ze nieobsadzony etat modera zapewnia nam wolnosc slowa.
Kierujac sie tym przypuszczeniem, nie rozumiem dlaczego Ferdydurke amputuje jezyk ojczysty i zamiast „ kurwa“..... pisze "qrwa".
Fonetycznie brzmi to niemal identycznie, ale przeciez zaden szanujacy sie Polak tak nie mowi.
Kolejna zaleta tego pogorzeliska jest fakt, ze nikt nowy sie tu juz nie zarejestruje.
To nie jest zadna dyskryminacja jasnych umyslow lecz jedynie zaniedbany stan techniczny.
Leon juz tu byl i ani Chumbo- literata, ani Henka- hydraulika tu przyslac nie moze, bo chlopiska nie wejda.
Ale Ty Traffka masz jakies parcie do obcych chlopow i wloczysz sie po swiecie z nadzieja, ze moze sie przydarzy.
Nie szkoda Ci inwencji?
...jezeli sie smieje, to jedynie dlatego, ze jutro moge nie miec zebow