ferdydurke
Użytkownik
- Postów: 3,846
- Dołączył: 25-12-2013
(08-01-2018, 19:46)iberte napisał(a): Chloniecie wiedzy innych jest przywilejem,ktory nie wszystkim jest dany.
Trzeba chciec sluchac,trzeba umiec sluchac,no i trzeba miec docenta.
Ludzie w poszukiwaniu wiedzy niejednokrotnie placa za nia pieniadze,zapominajac,ze skarbnica siedzi przy stole.
Jezeli nie sluchaja,to chyba dlatego,ze ktos sie z naukami narzuca.
"czemu ja cie nie posluchalem?"...znam od syna.
Mlodym trudno sprzedawac wiedze,poniewaz wapniaki sciemniaja.
Ale jak sie wali i pali.......to dlaczego ja ciebie nie posluchalem?
Iberte, ja mam przykład z domu - dwoje dzieci i dwa różne nastawienia.
Jedno słuchało papy i ma za sobą karierę sportową z której może być dumne, oraz studia ( nc ) skończone w 6 lat plus dobrze płatną pracę, która sprawia satysfakcję i zapewnia dobry status finansowy i społeczny do końca życia.
Drugie nie słuchało papy i studiowało 18 semestrów pipistudia, które powinno się zrobić w 4 lata, dopiero po 30 latach życia przejrzało na oczy i zaczyna się z powodzeniem wspinać do sukcesów i zadowolenia.
Kariery sportowej już niestety nie zrobi, pomimo nieprzeciętnego talentu, które posiadało
•
phoenix
Użytkownik
- Postów: 444
- Dołączył: 23-08-2016
(08-01-2018, 20:08)Unka napisał(a): A Wy sluchaliscie swoich rodzicow?
To zalezy...
Jak mama mi mowila, zebym wlozyla czapke badz rajtki pod spodnie, to...mialam to gdzies.
Jak ojciec sugerowal, zebym byla w domu o tej czy o innej godzinie, to...zawsze mi sie psul zegarek, albo tramwaj uciekl, albo pies mnie napadl, albo....
Ale kto majac kilkanascie lat slucha swoich rodzicow?
Jednak jak siegam pamiecia do czasow, kiedy bylam ju dorosla, ale wciaz jeszcze malo wiedzaca o zyciu, to moi rodzice nigdy nie mowili mi co mam robic. Oni raczej podpowiadali(dyskretnie i taktownie) czego lepie byloby nie robic.
Bardzo im jestem wdzieczna za takie wlasnie rodzicielstwo, bo ono pozwalalo mi na totalnie samodzielne podejmowanie decyzji, a jednoczesnie zawsze czulam, ze jakby co, to "wielki brat" mnie nie opusci.
Z madrosci zyciowej mojej mamy skorzystalam w bardzo waznym dla mnie momencie zycia. Ona wtedy mowila jedynie o tym jakie moga byc konsekwencje takiej a nie innej decyzji, przed ktora stalam.
Dala mi duzo do myslenia tym co mowila i z perspektywy czasu wiem, ze podjalam najlepsza decyzje z mozliwych.
Moge smialo powiedziec, ze w moich rodzicach mialam i mam(oby jak najdluzej) prawdziwych przyjaciol
•
iberte
Użytkownik
- Postów: 2,504
- Dołączył: 25-09-2016
(08-01-2018, 20:54)ferdydurke napisał(a): (08-01-2018, 19:46)iberte napisał(a): Chloniecie wiedzy innych jest przywilejem,ktory nie wszystkim jest dany.
Trzeba chciec sluchac,trzeba umiec sluchac,no i trzeba miec docenta.
Ludzie w poszukiwaniu wiedzy niejednokrotnie placa za nia pieniadze,zapominajac,ze skarbnica siedzi przy stole.
Jezeli nie sluchaja,to chyba dlatego,ze ktos sie z naukami narzuca.
"czemu ja cie nie posluchalem?"...znam od syna.
Mlodym trudno sprzedawac wiedze,poniewaz wapniaki sciemniaja.
Ale jak sie wali i pali.......to dlaczego ja ciebie nie posluchalem?
Iberte, ja mam przykład z domu - dwoje dzieci i dwa różne nastawienia.
Jedno słuchało papy i ma za sobą karierę sportową z której może być dumne, oraz studia ( nc ) skończone w 6 lat plus dobrze płatną pracę, która sprawia satysfakcję i zapewnia dobry status finansowy i społeczny do końca życia.
Drugie nie słuchało papy i studiowało 18 semestrów pipistudia, które powinno się zrobić w 4 lata, dopiero po 30 latach życia przejrzało na oczy i zaczyna się z powodzeniem wspinać do sukcesów i zadowolenia.
Kariery sportowej już niestety nie zrobi, pomimo nieprzeciętnego talentu, które posiadało 
Ferdydurke,
ja ma jedno dziecko,ktore ma piec nastawien i 150 pomyslow na zycie.
Po 10 semestrze....przestalem liczyc.
Przeciez go nie utopie...
Po tym gdy praktyke zrobil w mojej firmie,widze swiatelko w tunelu.
Jednak czy to nie jest swiatlo pociagu co jedzie z przeciwka....pewien nie jestem.
... jezeli sie smieje, to jedynie dlatego, ze jutro moge nie miec zebow
1 użytkownik lubi ten post:1 użytkownik lubi ten post
• Majami
Freddy
- Postów: 369
- Dołączył: 12-06-2016
(08-01-2018, 16:45)egle napisał(a): Nie zawsze warto sie uczyc na wlasnych bledach. Do pełnej wody kałuży mozna by sie przekonac ze przemoczymy nogi, ale do ognia??
egle,
jasna sprawa. Ja tez nie wpycham gwozdzia w kontakt bo ktos mo powiedzial, ze jak to zrobie to mnie prad kopnie.
Moze i kopnie, moze nie kopnie ale w tym wypadku wole na zimne dmuchac ;-)))
1 użytkownik lubi ten post:1 użytkownik lubi ten post
• egle
ferdydurke
Użytkownik
- Postów: 3,846
- Dołączył: 25-12-2013
(08-01-2018, 20:54)phoenix napisał(a): Moge smialo powiedziec, ze w moich rodzicach mialam i mam(oby jak najdluzej) prawdziwych przyjaciol 
Myślę, że jest to najnormalniejsza rzecz pod słońcem, smutne by było gdyby było inaczej.
(08-01-2018, 21:26)iberte napisał(a): Ferdydurke,
ja ma jedno dziecko,ktore ma piec nastawien i 150 pomyslow na zycie.
Po 10 semestrze....przestalem liczyc.
Przeciez go nie utopie...
Po tym gdy praktyke zrobil w mojej firmie,widze swiatelko w tunelu.
Jednak czy to nie jest swiatlo pociagu co jedzie z przeciwka....pewien nie jestem.
Przypuszczam, że raczej rzucisz się w lodowatą wodę, by go ratować przed utopieniem się!
Ja zrobiłbym to samo!
•
egle
Użytkownik
- Postów: 580
- Dołączył: 01-07-2016
(08-01-2018, 19:02)ferdydurke napisał(a): (08-01-2018, 12:35)egle napisał(a): Ferdydurke piszecie chyba o dwóch różnych rzeczach. To, co my zrobimy z ta wiedzą, to rzeczywiscie jest osobny temat. I to jest dopiero efekt koncowy, a w procesie calego mechanizmu, rowniez jest miejsce na słuchanie innych.
Może jedynie Twoja wiedza na dany moment wydaje sie malo przydatna albo sprzedajesz to w zły sposób?
Egle, widocznie jestem kiepskim docentem
Wiedza byłaby nieprzydatna, gdybym po jakimś czasie nie słyszał " Czemu ja cię nie posłuchałam / posłuchałem?!"
Czasem mam wrażenie, że ludzie widzą w dobrych radach innych, tylko złą stronę - doradca im źle życzy, lub on sam coś spieprzył, do czego nie chce się przyznać. 
tego nie wiem. wiem za to, ze sposób w jaki się komuś przekazuje tę wiedze też czasem ma znaczenie. Jak naukę zaczniesz od: ty debilu... to efekt może być wiadomy...
jest rzeczywiście jednak tak, że czasem w dobrych radach widzimy chęć zaszkodzenia nam.
jednakże zobacz ile ludzi chce polegać na doświadczeniu innych. Internet aż kipi od tego. Budujesz dom? wchodzisz na forum i pytasz. Kupujesz auto? wchodzisz na forum i pytasz...szukasz pracy... itd...
może więc kwestia, że doświadczenie obcego jest cenne, a od przyjaciele fałszywe??
(08-01-2018, 21:32)Freddy napisał(a): (08-01-2018, 16:45)egle napisał(a): Nie zawsze warto sie uczyc na wlasnych bledach. Do pełnej wody kałuży mozna by sie przekonac ze przemoczymy nogi, ale do ognia??
egle,
jasna sprawa. Ja tez nie wpycham gwozdzia w kontakt bo ktos mo powiedzial, ze jak to zrobie to mnie prad kopnie.
Moze i kopnie, moze nie kopnie ale w tym wypadku wole na zimne dmuchac ;-)))
o właśnie... to mi przypomniało, jak podchodziłam do egzaminów zawodowych. Koleżanka, która dwa dni wcześniej do nich podchodziła, opowiedziała mi o jednym z egzaminujących i jego konikowym pytaniu, bez którego nikt z sali nie wyszedł... ja jednak uznałam, że w ten kontakt sama włozę paluchy i się przekonam czy kopie... kopnęło na cały rok... tyle musiałam czekać do następnych egzaminów, a pytanie rzeczywiście padło
1 użytkownik lubi ten post:1 użytkownik lubi ten post
• Majami
ferdydurke
Użytkownik
- Postów: 3,846
- Dołączył: 25-12-2013
(08-01-2018, 22:17)egle napisał(a): tego nie wiem. wiem za to, ze sposób w jaki się komuś przekazuje tę wiedze też czasem ma znaczenie. Jak naukę zaczniesz od: ty debilu... to efekt może być wiadomy...
Moja formułka jest zawsze identyczna - " Zastanów się i pomyśl, jeśli...................."
Staram się wytłumaczyć, staram się wyszukiwać argumenty poparte faktami, podaję rozwiązania, które moim zdaniem są lepsze. Grochem o scianę!
Nigdy nie używam epitetów w argumentacji, może to mój ton sprawia, że ludzie mi nie wierzą!?
•
Majami
Użytkownik
- Postów: 1,926
- Dołączył: 05-05-2017
(08-01-2018, 22:13)ferdydurke napisał(a): (08-01-2018, 20:54)phoenix napisał(a): Moge smialo powiedziec, ze w moich rodzicach mialam i mam(oby jak najdluzej) prawdziwych przyjaciol 
Myślę, że jest to najnormalniejsza rzecz pod słońcem, smutne by było gdyby było inaczej.
(08-01-2018, 21:26)iberte napisał(a): Ferdydurke,
ja ma jedno dziecko,ktore ma piec nastawien i 150 pomyslow na zycie.
Po 10 semestrze....przestalem liczyc.
Przeciez go nie utopie...
Po tym gdy praktyke zrobil w mojej firmie,widze swiatelko w tunelu.
Jednak czy to nie jest swiatlo pociagu co jedzie z przeciwka....pewien nie jestem.
Przypuszczam, że raczej rzucisz się w lodowatą wodę, by go ratować przed utopieniem się!
Ja zrobiłbym to samo! 
W moim przypadku temperatura wody jest przyjemna jak letnia kapiel w Adriatyku...zimne wody już z młodą mamy za sobą...uffffff, na szczęście 
Ostatnimi czasy bywaja nawet takie momenty ze to ona mnie duchowo wspiera.
•
phoenix
Użytkownik
- Postów: 444
- Dołączył: 23-08-2016
(08-01-2018, 22:13)ferdydurke napisał(a): (08-01-2018, 20:54)phoenix napisał(a): Moge smialo powiedziec, ze w moich rodzicach mialam i mam(oby jak najdluzej) prawdziwych przyjaciol 
Myślę, że jest to najnormalniejsza rzecz pod słońcem, smutne by było gdyby było inaczej.
Dobrze wiesz Ferdydurke, ze to wcala nie jest taka najnormalniejsza rzecz pod sloncem!
O ile wiem to chyba wlasnie w slaskich rodzinach panowalo posluszenstwo absolutne i jak ojciec z szychty wrocil, to matka mu sluzyla jak gejsza, a bajtle nie mialy prawa sie odezwac, zeby nie zdenerwowac pana i wladcy.
Ale nie tylko w slaskich rodzinach nie bylo partnerstwa wsrod rodzicow i traktowania dzieci z nalezyta atencja.
Metody "dysypliny" sa mi tez znane z wroclawskich domow.
Zanim trafilam do renomowanego ogolniaka w miescie (bo z wyboru), to chodzilam przez 8 lat do "rejonowej" podstawowki, gdzie od patologii bylo sporo.
W tych rodzinach na pewno nie bylo przyjazni miedzy dziecmi i rodzicami. Tam nie bylo przyjazni miedzy nikim.
A ile to bylo ( i jest) ojcow tyranow i matek despotek?
Nie wiesz?
Moze zatem siegnij do swoich ulubionych statystyk i nie opowiadaj mi bajek, ze przyjazn rodzicow, to najnormalniejsza rzecz pod sloncem!
Nawet na tym forum (wcale nielicznym, jesli wziac ilosc osob aktywnych) sa takie, ktore nie zaznaly przyjazni w rodzinnym domu
•
ferdydurke
Użytkownik
- Postów: 3,846
- Dołączył: 25-12-2013
(08-01-2018, 22:17)egle napisał(a): o właśnie... to mi przypomniało, jak podchodziłam do egzaminów zawodowych. Koleżanka, która dwa dni wcześniej do nich podchodziła, opowiedziała mi o jednym z egzaminujących i jego konikowym pytaniu, bez którego nikt z sali nie wyszedł... ja jednak uznałam, że w ten kontakt sama włozę paluchy i się przekonam czy kopie... kopnęło na cały rok... tyle musiałam czekać do następnych egzaminów, a pytanie rzeczywiście padło 
Twoje wspomnienia, przywołały moje wspomnienia.
Podchodziłem do egzaminu magisterskiego, przed nim asystentka mojego promotora przyszła mnie spytać jak wygląda moja wiedza na temat nowej ustawy ( niecałe 7 dni w życiu ).
Odpowiedziałem, że przeczytałem, ale przemyśleń nie zrobiłem. Nastąpiło pytanie - czyli lepiej to pytanie ominąć na egzaminie? Tak, było moją odpowiedzią. Jak myślisz jakie było jedno z trzech pytań na egzaminie magisterskim?
Tak jest, jedno dotyczyło ustawy młodszej niż 7 dni, a autorem pytania był mój promotor, u którego od 1 października miałem rozpocząć asystenturę i pisać doktorat. Facet był cynikiem do potęgi N i trudno było go nie lubieć. Do dzisiaj wspominam go z łezką w oku. Facet nadal żyje i dorobił się profesury jako jedyny w swoim fachu w PL, pomimo że ja go zawiodłem i nie zrobiłem doktoratu u niego, wyjeżdżając do DE
•
ferdydurke
Użytkownik
- Postów: 3,846
- Dołączył: 25-12-2013
ad zielonka,
pisząc moje słowa miałem na myśli rodziny normalnych ludzi, gdzie każdy rodzic oddałby swoje życie za życie swego dziecka bez słowa zastanowienia.
Nie interesuje mnie to co zrobiłaby gorolska patologiczna rodzina.
Wiem, że w slonskich familiach panował pseudopatriarchat Chopu się zdawało, że to on rządzi, a faktem było to, że to Kobita dycydowała.
Wychowałem się w mieście gdzie 25% mieszkańców pochodziło zza Buga i wiem jak to wyglądało.
Za ścianą miałem sąsiadów zza Buga. Nie było miesiąca, by MO nie musiała interweniować w rodzinnych rozmowach.
Ich syn w wieku 16 lat wylądował w kryminale, ich córka w wieku 15 lat miała za sobą trzy skrobanki, a w wieku 16 lat została szczęśliwą matką.  Zapewniam cię, że to są FAKTY!
•
phoenix
Użytkownik
- Postów: 444
- Dołączył: 23-08-2016
(08-01-2018, 22:36)Majami napisał(a): W moim przypadku temperatura wody jest przyjemna jak letnia kapiel w Adriatyku...zimne wody już z młodą mamy za sobą...uffffff, na szczęście 
Ostatnimi czasy bywaja nawet takie momenty ze to ona mnie duchowo wspiera.
To znaczy, ze twoja relacja z corka rozwija sie ksiazkowo i zmierza w jak najlepszym kierunku. Nic nie wskazuje na to, zeby cie kiedys oddala do domu pogodnej starosci
Psychologowie zajmujacy sie tematyka relacji matki z corka udowodnili, ze "walka" trwa przez tak +/- 30 lat zycia corki.
Wtedy bywaja okresy buntu dziecka, wscieklizny matki, roznego rodzaju pretensji, i innych cudow-wiankow.
To trzeba...przetrwac.
Madra matka to wie, a ze corka madrej matki tez glupia nie jest, wiec uczy sie tego.
Final jest taki, ze mocno dorosla corka telefonuje do swojej niemlodej juz matki tak czesto jak to mozliwe, wysluchuje po rat 5 i 10 tych samych opowiesci, wcale sie nie irytujac, a jak matce krzywda sie dzieej, badz choroba puka do drzwi, to leci do niej na miotle z najodleglejszego zakatka na ziemi.
1 użytkownik lubi ten post:1 użytkownik lubi ten post
• Dąbrowski
ferdydurke
Użytkownik
- Postów: 3,846
- Dołączył: 25-12-2013
(08-01-2018, 14:53)phoenix napisał(a): Spotkaliśmy się po wielu latach, kiedy każde z nas miało już "poukładane" życie.
Powiedział wtedy, że jego życie jest do bani i żałuje, że był taki...durny.
A durny był, bo....sie bał. Bal sie odrzucenia, bo ja ponoc dawałam za małe "sygnaly".
I on, chłopak po samochodowce (technikum samochodowe we Wrocławiu było w tamtych czasach dosyć elitarna szkoła...to moja opinia) bał sie odrzucenia przez studentkę, w dodatku atrakcyjną i inteligentną.
Ano....
tak to u niektórych wygląda to życie tu i teraz
W teorii silni, w czynach...cieniasy z kompleksami 
Zielonka, a dlaczego ty kobieta mocna i wyemancypowana nie wziełaś tego w swoje ręce?
Ja przypominając sobie moją młodość prawie zawsze byłem brany przez kobiety. To one robiły ten pierwszy krok.
One wiedziały czego chcą i potrafiły o to zawalczyć.
•
Dąbrowski
Zbanowany
- Postów: 264
- Dołączył: 20-10-2017
(08-01-2018, 23:35)phoenix napisał(a): Psychologowie zajmujacy sie tematyka relacji matki z corka udowodnili, ze "walka" trwa przez tak +/- 30 lat zycia corki.
Wtedy bywaja okresy buntu dziecka, wscieklizny matki, roznego rodzaju pretensji, i innych cudow-wiankow.
To trzeba...przetrwac.
Madra matka to wie, a ze corka madrej matki tez glupia nie jest, wiec uczy sie tego.
Final jest taki, ze mocno dorosla corka telefonuje do swojej niemlodej juz matki tak czesto jak to mozliwe, wysluchuje po rat 5 i 10 tych samych opowiesci, wcale sie nie irytujac, a jak matce krzywda sie dzieej, badz choroba puka do drzwi, to leci do niej na miotle z najodleglejszego zakatka na ziemi.
To taki mit sprawdzony ,a psychologowie opieraja sie na opowiesciach matek i corek  Moja mama przetrwala ,ja też, teraz telefony sie nie urywają .Mądra moja mamusia mowila siedz cicho i czekaj ,no i doczekalam się .....:
(08-01-2018, 23:43)ferdydurke napisał(a): Ja przypominając sobie moją młodość prawie zawsze byłem brany przez kobiety. To one robiły ten pierwszy krok.
One wiedziały czego chcą i potrafiły o to zawalczyć.
To jakbys na mnie trafił to bys sie nie doczekał
A nawet jakbyś chciał sie za mnie wziążć ,to tez musiałbyś zawalczyc  Pewnikiem odechciałoby Ci się
(08-01-2018, 23:33)ferdydurke napisał(a): Wychowałem się w mieście gdzie 25% mieszkańców pochodziło zza Buga i wiem jak to wyglądało.
Za ścianą miałem sąsiadów zza Buga. Nie było miesiąca, by MO nie musiała interweniować w rodzinnych rozmowach.
Ich syn w wieku 16 lat wylądował w kryminale, ich córka w wieku 15 lat miała za sobą trzy skrobanki, a w wieku 16 lat została szczęśliwą matką. Zapewniam cię, że to są FAKTY!
Ja jestem zza Buga oswiadczam że nie miałam skrobanki ,moi bracia nie wylądowali w kryminale,zostałam matka w wieku 22 lat  To są fakty
•
Dąbrowski
Zbanowany
- Postów: 264
- Dołączył: 20-10-2017
(08-01-2018, 22:17)egle napisał(a): może więc kwestia, że doświadczenie obcego jest cenne, a od przyjaciele fałszywe??
to jest prawda ,przyjaciolki porady nie biore powaznie,ale wyslucham oczywiscie i sie zastanawiam skąd ja taka fałszywą przyjaciolke wytrzasnęłam
•
ferdydurke
Użytkownik
- Postów: 3,846
- Dołączył: 25-12-2013
(08-01-2018, 23:49)Dąbrowski napisał(a): Ja jestem zza Buga oswiadczam że nie miałam skrobanki ,moi bracia nie wylądowali w kryminale,zostałam matka w wieku 22 lat To są fakty
Joano, to są zupełnie inne warunki w których ty się wychowałaś, a te w których mieszkali moi sąsiedzi.
U ciebie na wsi była kontrola społeczna - zapewne wiele twoich sąsiadów znało twoich rodziców jeszcze z czasów zza Buga.
To była mała społeczność z jednym kościołem, gdzie ksiądz dobrodziej potrafił z ambony wyrazić swoją dezaprobatę dla pewnych zachowań. Twoi rodzice bali się tego kazania z ambony i tego by ludzie nie wzieli was na języki.
Dlatego funkcjonował hamulec wewnętrzny.
W dużym mieście, gdzie było się anonimowym, a na jedną mszę przychodziło ponad 1,5 tyś osób ten hamulec nie działał.
Nikogo nie obchodziło co powie Nowak, Kowalski, czy Młynarczyk.
Hulaj dusza piekła nie ma! Oni mnie nie akceptują, to ja ich mam tam gdzie słońce nie dociera i żyję swoim życiem.
Pierwszą nagą kobietą, którą ujrzałem była moja sąsiadka bita przez swojego ukochanego męża na balkonie.
•
Majami
Użytkownik
- Postów: 1,926
- Dołączył: 05-05-2017
(08-01-2018, 23:35)phoenix napisał(a): (08-01-2018, 22:36)Majami napisał(a): W moim przypadku temperatura wody jest przyjemna jak letnia kapiel w Adriatyku...zimne wody już z młodą mamy za sobą...uffffff, na szczęście 
Ostatnimi czasy bywaja nawet takie momenty ze to ona mnie duchowo wspiera.
To znaczy, ze twoja relacja z corka rozwija sie ksiazkowo i zmierza w jak najlepszym kierunku. Nic nie wskazuje na to, zeby cie kiedys oddala do domu pogodnej starosci
Psychologowie zajmujacy sie tematyka relacji matki z corka udowodnili, ze "walka" trwa przez tak +/- 30 lat zycia corki.
Wtedy bywaja okresy buntu dziecka, wscieklizny matki, roznego rodzaju pretensji, i innych cudow-wiankow.
To trzeba...przetrwac.
Madra matka to wie, a ze corka madrej matki tez glupia nie jest, wiec uczy sie tego.
Final jest taki, ze mocno dorosla corka telefonuje do swojej niemlodej juz matki tak czesto jak to mozliwe, wysluchuje po rat 5 i 10 tych samych opowiesci, wcale sie nie irytujac, a jak matce krzywda sie dzieej, badz choroba puka do drzwi, to leci do niej na miotle z najodleglejszego zakatka na ziemi.
Niewielkie pojecie masz o madrej relacji.
•
ferdydurke
Użytkownik
- Postów: 3,846
- Dołączył: 25-12-2013
(08-01-2018, 23:49)Dąbrowski napisał(a): To jakbys na mnie trafił to bys sie nie doczekał
A nawet jakbyś chciał sie za mnie wziążć ,to tez musiałbyś zawalczyc Pewnikiem odechciałoby Ci się
Joano czy ty siebie nie przeceniasz?
Dziewczyny, które mnie brały i otrzymywały akceptację, oprócz urody miały to coś w swych uroczych główkach.
Pozostałe zostawały odrzucane, pomimo że ładnie wyglądały
•
phoenix
Użytkownik
- Postów: 444
- Dołączył: 23-08-2016
(09-01-2018, 00:41)Majami napisał(a): Niewielkie pojecie masz o madrej relacji.
Dzięki za...ekspercka ocenę.
Rozumiem, ze ty masz wielkie pojęcie.
Zatem....bardzo gratuluję i....nie zazdroszczę.
•
iberte
Użytkownik
- Postów: 2,504
- Dołączył: 25-09-2016
O przyjacielskich relacjach rodzice- dzieci, mam inne zdanie.
Sa znajomi, przyjaciele i sa rodzice.
Rodzic jest wychowawca.
Wyznacza droge i asystuje przy niej.
Jezeli uda mu sie to zrobic w atmosferze ciepla, serdecznosci i milosci, to juz polowa sukcesu.
Mowa jaka rozmawiamy z naszymi dziecmi, bedzie mowa naszych dzieci.
Milosc to nie przyjazn.
Przyjaciolek mozna miec na peczki, ale kochajaca matke tylko jedna.
Potocznie nazywamy takie relacje przyjacielskimi, ale one nimi nie sa.
Ferdydurke ,
gratuluje "brania"
Wy na tym Slonzku, to jednak mieliscie lepiej.
... jezeli sie smieje, to jedynie dlatego, ze jutro moge nie miec zebow
2 użytkowników lubi ten post:2 użytkowników lubi ten post
• Leon 66, Majami
|