Post: #4
(15-08-2017, 21:17)ferdydurke napisał(a): Nie widzę tu żadnej integracji, tylko tworzenie własnego świata i zamykanie się w wąskim gronie polsko-języcznym, jest to całkowita negacja integracji z ludnością holenderską.
integrowanie się z polską społecznością, nie wyklucza wcale integracji z Holendrami. Celowo nie napisałam, o jakie miasteczko chodzi, a tu proszę - nie mal byłem, widziałem, jest gówno, a nie integracja, bo Polacy nie chcą się uczyć jezyka i dlatego odkrywają, że lepiej trzymać sztamę ze swoimi.
to takie, bo akurat przy kolacji jestem, to się posłużę przykładem kulinarnym - nigdy nie jadłem krabów, ale wiem, ze są wstrętne i nie smakują! o!
ja natomiast zobaczyłam coś fajnego i może zwyczajnie chciałam, to zobaczyć, czego i innym życzę.
bo ci Polacy tez potrafią po holendersku, może nawet lepiej niż Freddy po niemiecku? trzeba by było jakiś konkurs zrobić. np. kto lepiej język opanował albo komu lepiej qacie na oktoberfest pasują. Zdanie pewnie będą podzielone.
i właśnie może w Niemczech też wychwyciłam tę konieczność integracji, ze względu na brak języka czy nie otwieranie się na szersze horyzonty, ale w Holandii już nie. Tam zwyczajnie dostrzegłam, że Polacy potrafią sobie pomagać...nie negując przy tym wcale potrzeby wtopienia się w nową społeczność.
i ta integracja "ze swoimi" wcale nie ma takiego negatywnego wydźwięku. Wystarczy zerknąć, na sąsiadów zza wschodniej granicy. Szprechają po niemiecku, mentalnie są jak Niemcy, ale w swoim gronie już w swoim języku się porozumiewają i zwyczajnie sobie pomagają.