Post: #1
i to wcale nie jest żart!.
Dobrym przykładem jest tego Holandia. Nie wiem, czy to kwestia, ze mniejszy kraj, to i mniejsza społeczność, a tym samym łatwiej sobie nadepnąć na buty, czy zwyczajnie faktu, że Holandię opanowali ludzie młodzi i ich mentalność jest zupełnie inna... to jednak fajnie było na to popatrzeć. W małej nadmorskiej miejscowości, salon fryzjerski, sklep spożywczy, mechanik, a nawet restauracje, wszystko po polsku. Idziesz ulicą i słyszysz, jak ludzie rozmawiają po polsku. Pan, który ma restaurację, reklamuje pana mechanika, a pani fryzjerka daje ekstra rabaty, Polkom, które do niej chodzą.
Może jest i tak w Niemczech, ale ja tego nie widziałam, jak długo tu mieszkam. I jakoś tak fajnie, że ludzie potrafią się wspierać. Dają sobie pracę, pomagają i ani myślą do kraju wracać...
warto może przykład brać z holenderskiej "młodzieży"?
Dobrym przykładem jest tego Holandia. Nie wiem, czy to kwestia, ze mniejszy kraj, to i mniejsza społeczność, a tym samym łatwiej sobie nadepnąć na buty, czy zwyczajnie faktu, że Holandię opanowali ludzie młodzi i ich mentalność jest zupełnie inna... to jednak fajnie było na to popatrzeć. W małej nadmorskiej miejscowości, salon fryzjerski, sklep spożywczy, mechanik, a nawet restauracje, wszystko po polsku. Idziesz ulicą i słyszysz, jak ludzie rozmawiają po polsku. Pan, który ma restaurację, reklamuje pana mechanika, a pani fryzjerka daje ekstra rabaty, Polkom, które do niej chodzą.
Może jest i tak w Niemczech, ale ja tego nie widziałam, jak długo tu mieszkam. I jakoś tak fajnie, że ludzie potrafią się wspierać. Dają sobie pracę, pomagają i ani myślą do kraju wracać...
warto może przykład brać z holenderskiej "młodzieży"?
