Post: #45
Widzę, że temat poszedł w złym kierunku, dlatego proponuję powrócić do meritum, czyli niesamowitej historii Polski.
Tutaj przypomnia mi się powiedzenie: " Historia kołem się toczy"
Spójrzmy na trzynastowieczną i czternastowieczną Polskę.
W 1240 i 41 roku zawitały do Polski hordy Czingis-Chana, które nieźle przetrzebiły ludność polską.
Jako pamiątkę pozostawiły nam Sygnał z wieży Mariackiej, który od lat jako symbol jest transmitowany w polskim radiu, ale ja nie chcę pisać o mediach, bo wtedy nie było rtv, gazet, czy internetu.
Po I mongolskim najeździe niektóre regiony polskie poraz pierwszy wysłały werbowników na zachód, by przyciągnąć na polskie ziemie ludność, która będzie pracowała na ogołoconej ziemi.
Tak się niestety składało, że na zachodzie mieszkali Niemcy i to ich namówili do prześiedlenia werbownicy.
W 1259 i 60 roku przez Polskę przeszła druga nawałnica mongolska, a w 1287 i 88 r. trzecia.
Efektem tych nawałnic była utrata 75% ludności.
Po każdej nawałnicy polscy werbownicy wybierali się na zachód i zachęcali do przeprowadzki na tereny polskie obiecując złote góry.
Olbrzymia ilość Niemców dała się omamić i zapakowała swój dobytek i udała się do Klondaike-Polen.
Odbudowała zniszczony kraj. Niejaki Vit Stwosz z Norymbergii wystrugał nawet ołtarz w kościele Mariackim w Krakowie, którym szczycimy się przed światem.
Dziwny to jest ten osławiony niemiecki " Drang nach Osten " skoro proszono ich na kolanach, by zechcieli się przesiedlić. ;=))
Kiedy jednak ta przybyła niemiecka ludność zaczeła żądać większych praw do których była przyzwczajona w swoich landach, to Polacy powiedzieli im: "Wała!"
"Bunt" wójta Alberta w Krakowie został krwawo stłumiony przez Władka Łokietka, a mieszczanie nie mówiący po polsku byli skracani o głowę.
A teraz przenieśmy się siedem wieków dalej.
Wyobraźmy sobie, że okupacja sowiecka, to takie mongolskie najazdy.
W 1989 roku polska gospodarka stała na krawędzi przepaści. Ludzie pitali z tego kraju jak szczury z tonącego okrętu.
Polska gospodarka potrzebowała inwestorów, więc polscy werbownicy błagali na kolanach inwestorów z całego świata, by zechcieli coś zainwestować w PL ( przypominam obnoszenie pani Johnsson-Piaseckiej w lektyce po Polsce, by zechciała coś zainwestować w PL )
Inwestorzy się znaleźli, a nawet przyjeli do swojego grona przymykając oko na niespełnione kryteria.
Polska się odbudowała i rozkwitła, a inwestorzy zaczeli czerpać zyski ze swych inwestycji.
No ale znów w PL pojawił się kolejny władca maleńkiego wymiaru i zamierza ukrócić prawa i zyski inwestorów.
Ot " Historia kołem się toczy";=))
Po śmierci Łokietka, jego syn Kazimierz zrzekł się praw do Slonska.
Jaruś nie ma syna, ale mam nadzieję, że jego następca zrzeknie się praw do Slonska.;=))
Tutaj przypomnia mi się powiedzenie: " Historia kołem się toczy"
Spójrzmy na trzynastowieczną i czternastowieczną Polskę.
W 1240 i 41 roku zawitały do Polski hordy Czingis-Chana, które nieźle przetrzebiły ludność polską.
Jako pamiątkę pozostawiły nam Sygnał z wieży Mariackiej, który od lat jako symbol jest transmitowany w polskim radiu, ale ja nie chcę pisać o mediach, bo wtedy nie było rtv, gazet, czy internetu.
Po I mongolskim najeździe niektóre regiony polskie poraz pierwszy wysłały werbowników na zachód, by przyciągnąć na polskie ziemie ludność, która będzie pracowała na ogołoconej ziemi.
Tak się niestety składało, że na zachodzie mieszkali Niemcy i to ich namówili do prześiedlenia werbownicy.
W 1259 i 60 roku przez Polskę przeszła druga nawałnica mongolska, a w 1287 i 88 r. trzecia.
Efektem tych nawałnic była utrata 75% ludności.
Po każdej nawałnicy polscy werbownicy wybierali się na zachód i zachęcali do przeprowadzki na tereny polskie obiecując złote góry.
Olbrzymia ilość Niemców dała się omamić i zapakowała swój dobytek i udała się do Klondaike-Polen.
Odbudowała zniszczony kraj. Niejaki Vit Stwosz z Norymbergii wystrugał nawet ołtarz w kościele Mariackim w Krakowie, którym szczycimy się przed światem.
Dziwny to jest ten osławiony niemiecki " Drang nach Osten " skoro proszono ich na kolanach, by zechcieli się przesiedlić. ;=))
Kiedy jednak ta przybyła niemiecka ludność zaczeła żądać większych praw do których była przyzwczajona w swoich landach, to Polacy powiedzieli im: "Wała!"
"Bunt" wójta Alberta w Krakowie został krwawo stłumiony przez Władka Łokietka, a mieszczanie nie mówiący po polsku byli skracani o głowę.
A teraz przenieśmy się siedem wieków dalej.
Wyobraźmy sobie, że okupacja sowiecka, to takie mongolskie najazdy.
W 1989 roku polska gospodarka stała na krawędzi przepaści. Ludzie pitali z tego kraju jak szczury z tonącego okrętu.
Polska gospodarka potrzebowała inwestorów, więc polscy werbownicy błagali na kolanach inwestorów z całego świata, by zechcieli coś zainwestować w PL ( przypominam obnoszenie pani Johnsson-Piaseckiej w lektyce po Polsce, by zechciała coś zainwestować w PL )
Inwestorzy się znaleźli, a nawet przyjeli do swojego grona przymykając oko na niespełnione kryteria.
Polska się odbudowała i rozkwitła, a inwestorzy zaczeli czerpać zyski ze swych inwestycji.
No ale znów w PL pojawił się kolejny władca maleńkiego wymiaru i zamierza ukrócić prawa i zyski inwestorów.
Ot " Historia kołem się toczy";=))
Po śmierci Łokietka, jego syn Kazimierz zrzekł się praw do Slonska.
Jaruś nie ma syna, ale mam nadzieję, że jego następca zrzeknie się praw do Slonska.;=))