Jamaica wkleila ciekawy artykul.
Na pewno warty przeczytania.
Co do odszkodowan za straty wojenne zgodze sie z autorem tego artykulu, ze poruszanie tego tematu moze wywolac szersza dyskusje nie tylko o stratach materialnych ale takze o zasadach tworzenia wtedy granic panstw i sfer wplywow.
Dyskusje, ktora tak naprawde wiecej moze przyczynic szkody niz zysku w postaci jakichs reparacji wojennych.

Nie uwazam, ze to co podpisal rzad Cyrankiewicza bylo wola Polski i Polakow.
Polska nie byla wtedy panstwem ani demokratycznym ani niezaleznym. Chyba tylko na papierze.
Jednak po tym okresie bylo czasu dosyc aby te kwestie przedyskutowac w ramach jakichs kontaktow partnerskich.
Nie uczyniono tego.
Dzisiaj kazde panstwo unijne jest zadluzone i kazdy rzad stara sie znalezc ukryte rezerwy finansowe.
Wlochy maja 2,26 biliona euro zadluzenia, Francja 2,2 biliona, Niemcy 2,11 biliona, Polska 239 miliardow euro itd, itd...

Proby poprawy swej sytuacji materialnej na koszt innego zadluzonego panstwa nie jest - moim zdaniem - najlepszym rozwiazaniem istniejacych problemow.
Ponadto polski rzad, majac taka a nie inna sytuacje finansowa, powinien raczej przemyslec sens rozdawanie prezentow wyborczych (500plus, obnizenie wieku emerytalnego czy 500plus dla emerytow i rencistow).

Takze moja rodzina, jak tysiace i miliony polskich rodzin, poniosla ofiary w czasie II WS.
Z rak niemieckich faszystow ale takze - a moze i przede wszystkim - z rak ukrainskich nacjonalistow.
Moze i od nich trzeba by zazadac reparacji wojennych?

Nie wypowiadam sie w imieniu wszystkich Polakow.
Dla mnie osobiscie nalezy zajac sie budowaniem lepszej przyszlosci a nie ciagle ogladanie sie za siebie...