Post: #164
(21-08-2018, 00:51)ferdydurke napisał(a): Iberte, myślę, że danie sobie carte blanche jest lepsze od chemii.
Innym rozwiązaniem jest rozstanie się!
Ale spójrz na siebie - ty się rozstałeś i cierpisz do dzisiaj.
Nie lepiej było wypróbowanie carte blanche?
Małżonka by poszalała i przekonała się jaki skarb ma w domu, a ty szalejąc przekonałbyś się, że nie warto trzymać się sztywno jednej kobiety. Po tych doświadczeniach wiedzielibyście, czy macie na siebie ochotę, czy nie!
Moja ostatnia przyjaciółka mówiła :
"Najważniejsze, by partnerzy mieli to samo poczucie humoru i potrafili się z sobą śmiać"
Niestety zmieniła kabaret i przestaliśmy się śmiać.
Ferdydurke ,
no taki cierpiuch jestem.
Bardzo cierpie z powodu, ze moje koszule juz nie sa tak po mistrzowsku wyprasowane.
Zabralem ze soba contenery wspomnien i tak jest dobrze....
Carte blanche ( jak to nazawles), sadze jest forma kontynuowania zwiazku ktory juz nie istnieje.
Napewno istnieja takie zwiazki, ale takie bzykanie od lewego do prawego, to chyba bardziej dla nawiedzonych zawodnikow.
Ale przynajmiej bezpruderyjne....
Nie wiem jak Ty, ale ja znam wylacznie ludzi ktorzy NIGDY nie zdradzali.
W sumie to powinienem byc dummy z tego, ze mam tak szlachetnych znajomych.
Tyle tylko, ze mi sie nie chce w to wierzyc.
Mam za soba tyle szkolen, konferencji, delegacji i mialem mozliwosc obserwowac tych wszystkich wiernych i uczciwych malzonkow.
Gosc na szkoleniu pyta sie kobiety czy pojdzie z nim do lozka?
- no wie pan ja jeszcze nigdy meza nie zdradzilam, a poza tym to mam zawsze po tym wyrzuty sumienia...
...jezeli sie smieje, to jedynie dlatego, ze jutro moge nie miec zebow
