Post: #5
Pomijam nierozgarniętość @stereka. ale jeśli chcesz rozprawkę o wyższości kartofla nad ziemniakiem, to napisał ją znany polonista i autorytet w zakresie j. polskiego, prof. Jan Miodek:
"Do szczerości tej przynaglają mnie… ekspedientki, bez przerwy wyrażające szczere zdziwienie, gdy proszę w sklepie o kartofle, a nie o ziemniaki. Kiedy zaś przed paroma dniami szukałem na półce mąki kartoflanej, niezwykle uprzejma i sympatyczna pani zapytała: "O mąkę ziemniaczaną panu chodzi?". Takie zachowania są odbiciem nieodwracalnych ogólnych odczuć, że kartofel jest obcy (niemiecki) i stylistycznie gorszy, a ziemniak - nasz, swojski i bardziej elegancki. Dzisiejszym odcinkiem chciałbym je w znacznym stopniu osłabić. No więc - do dzieła!
Owszem, kartofel przyszedł do nas z języka niemieckiego (Kartoffel, dawn. Tartuffel), ale tak w ogóle jest proweniencji włoskiej - pochodzi od włoskiej formy tartufo znaczącej tyle, co "trufla". Jak widać, już w niemczyźnie doszło w tym procesie adaptacyjnym zarówno do zmiany znaczeniowej - od grzyba jadalnego do rośliny z jadalnymi bulwami, jak i fonetycznej - powtarzające się spółgłoski t - t zostały rozpodobnione (zdysymilowane) na k - t. Kartofel tak silnie utrwalił się w naszym języku, że odmieniamy go tak jak słowo rodzime - z "e" znikającym w przypadkach zależnych (kartofel, kartofla, kartoflowi, kartofle - jak pies, psa, psu, psy czy mech, mchu, mchowi, mchy). Ponadto w powszechnym obiegu komunikacyjnym i we wszystkich słownikach jest tylko kartoflanka - "zupa z kartofli, zupa kartoflana", a nie ma "ziemniaczanki".
Bo też i dużo młodszy od kartofla ziemniak utrwalił się ostatecznie dopiero w XX wie-ku, a rodzimy jest tylko "na powierzchni", w warstwie brzmieniowej. U jego źródeł stoi francuskie połączenie wyrazowe pomme de terre - niem. Erdapfel, któremu odpowiada nasze jabłko ziemne, zarejestrowane w słownikach z początku ubiegłego wieku. I z tego jabłka ziemnego - na drodze uniwerbizacji, leksykalnej syntetyzacji - powstał jednosłowny ziemniak (tak jak z kotleta schabowego urabiamy schaboszczak, z izby porodowej - porodówkę, z mostu pontonowego - pontoniak itp.). Niektórzy rodacy, uciekając przed gwarową wymową "mniasto", "mniałem", "mniód" (miasto, miałem, miód), z ziemniaków robią hiperpoprawne "ziemiaki", co - nie ukrywam - też mnie trochę irytuje i jest przyczyną swoistej niechęci do tego słowa. Kartofel żadnym denerwującym modyfikacjom fonetycznym nie ulega!
Tradycja literacka też przemawia za kartoflem, bo sam Adam Mickiewicz napisał w roku 1819 heroikomiczny poemat zatytułowany Kartofla (w rodzaju żeńskim!). W "Lalce" Bolesława Prusa - na kartach "Pamiętnika starego subiekta" - przeczytać można: "Ej! Katz, jeżeli w niebie nie ma węgierskiej piechoty i tartych kartofli, niepotrzebnieś się tam pospieszył". A i Stanisław Przybyszewski (1868-1927) pisał: "Napoleon odkrył w Polsce kilka badyli kartoflanych (…) Teraz przyszedł czas na malarzy kartofli i błota". Ziemniaki bronią się cytatem mniej znanego Kazimierza Glińskiego (1850-1920): "Ziemniaki! To życie ogromnej gromady (…) Przejdź łany polańskie, w litewskie wejdź lasy, poznasz ziemniacze znaczenie".
Wymieniwszy filologiczno-historycznojęzykowe racje broniące kartofla, mogę za przywołanym na początku Janem Tadeuszem Stanisławskim powiedzieć: "I to by było na tyle". [...]".
Od siebie dodam, że jeśli mamy poznaniaka, krakowiaka i warszawiaka, to ziemniak z mieszkańcem Ziemi się kojarzy, bezpieczniej więc mówić o starym, poczciwym kartoflu.
"Do szczerości tej przynaglają mnie… ekspedientki, bez przerwy wyrażające szczere zdziwienie, gdy proszę w sklepie o kartofle, a nie o ziemniaki. Kiedy zaś przed paroma dniami szukałem na półce mąki kartoflanej, niezwykle uprzejma i sympatyczna pani zapytała: "O mąkę ziemniaczaną panu chodzi?". Takie zachowania są odbiciem nieodwracalnych ogólnych odczuć, że kartofel jest obcy (niemiecki) i stylistycznie gorszy, a ziemniak - nasz, swojski i bardziej elegancki. Dzisiejszym odcinkiem chciałbym je w znacznym stopniu osłabić. No więc - do dzieła!
Owszem, kartofel przyszedł do nas z języka niemieckiego (Kartoffel, dawn. Tartuffel), ale tak w ogóle jest proweniencji włoskiej - pochodzi od włoskiej formy tartufo znaczącej tyle, co "trufla". Jak widać, już w niemczyźnie doszło w tym procesie adaptacyjnym zarówno do zmiany znaczeniowej - od grzyba jadalnego do rośliny z jadalnymi bulwami, jak i fonetycznej - powtarzające się spółgłoski t - t zostały rozpodobnione (zdysymilowane) na k - t. Kartofel tak silnie utrwalił się w naszym języku, że odmieniamy go tak jak słowo rodzime - z "e" znikającym w przypadkach zależnych (kartofel, kartofla, kartoflowi, kartofle - jak pies, psa, psu, psy czy mech, mchu, mchowi, mchy). Ponadto w powszechnym obiegu komunikacyjnym i we wszystkich słownikach jest tylko kartoflanka - "zupa z kartofli, zupa kartoflana", a nie ma "ziemniaczanki".
Bo też i dużo młodszy od kartofla ziemniak utrwalił się ostatecznie dopiero w XX wie-ku, a rodzimy jest tylko "na powierzchni", w warstwie brzmieniowej. U jego źródeł stoi francuskie połączenie wyrazowe pomme de terre - niem. Erdapfel, któremu odpowiada nasze jabłko ziemne, zarejestrowane w słownikach z początku ubiegłego wieku. I z tego jabłka ziemnego - na drodze uniwerbizacji, leksykalnej syntetyzacji - powstał jednosłowny ziemniak (tak jak z kotleta schabowego urabiamy schaboszczak, z izby porodowej - porodówkę, z mostu pontonowego - pontoniak itp.). Niektórzy rodacy, uciekając przed gwarową wymową "mniasto", "mniałem", "mniód" (miasto, miałem, miód), z ziemniaków robią hiperpoprawne "ziemiaki", co - nie ukrywam - też mnie trochę irytuje i jest przyczyną swoistej niechęci do tego słowa. Kartofel żadnym denerwującym modyfikacjom fonetycznym nie ulega!
Tradycja literacka też przemawia za kartoflem, bo sam Adam Mickiewicz napisał w roku 1819 heroikomiczny poemat zatytułowany Kartofla (w rodzaju żeńskim!). W "Lalce" Bolesława Prusa - na kartach "Pamiętnika starego subiekta" - przeczytać można: "Ej! Katz, jeżeli w niebie nie ma węgierskiej piechoty i tartych kartofli, niepotrzebnieś się tam pospieszył". A i Stanisław Przybyszewski (1868-1927) pisał: "Napoleon odkrył w Polsce kilka badyli kartoflanych (…) Teraz przyszedł czas na malarzy kartofli i błota". Ziemniaki bronią się cytatem mniej znanego Kazimierza Glińskiego (1850-1920): "Ziemniaki! To życie ogromnej gromady (…) Przejdź łany polańskie, w litewskie wejdź lasy, poznasz ziemniacze znaczenie".
Wymieniwszy filologiczno-historycznojęzykowe racje broniące kartofla, mogę za przywołanym na początku Janem Tadeuszem Stanisławskim powiedzieć: "I to by było na tyle". [...]".
Od siebie dodam, że jeśli mamy poznaniaka, krakowiaka i warszawiaka, to ziemniak z mieszkańcem Ziemi się kojarzy, bezpieczniej więc mówić o starym, poczciwym kartoflu.

Karma wraca...